W piątek zrobiłam sobie taki oto zapas lunchowy:

Sałatka z kuskusu z pomidorem i papryką, klopsiki sojowe, mandarynki i czekoladki, które zastąpiły planowane jabłko :P (poprzedniego dnia dostałam kartonik czekoladek w sklepie i uznałam, że nie mogą się zmarnować). Przygotowanie całego tego śniadania zajęło mi pół godziny, łącznie z bieganiem po kuchni i szukaniem pomidorów, które w końcu znalazły się... w puszce :P
Sałatka z kuskusu
Szklanka suchego kuskusu
kostka rosołowa
jeden średni pomidor lub trzy łyżki pomidorów z puszki (krojonych)
pół małej zielonej papryki (może być inna, ale wtedy nie będzie tak ładnie wyglądać)
pieprz ziołowy, sos sojowy
Kuskus wsypujemy do miseczki i zalewamy wrzątkiem tak, żeby wody było troszkę więcej niż kaszy. Wsypujemy pół pokruszonej kostki rosołowej i mieszamy tak, żeby cała kaszka była wilgotna a kostka się rozpuściła. Zostawiamy na 5 minut, żeby cała woda się wchłonęła.
Kroimy paprykę i pomidory w kostkę. W przypadku nieszczęsnych puszkowych pomidorów - odsączamy je na sitku.
Kiedy kuskus wchłonie wodę i będzie miękki łączymy wszystkie składniki, dodajemy troszkę sosu sojowego i doprawiamy pieprzem do smaku.
Jako że ta sałatka była przeznaczona do podróżowania w pudełku przez pół dnia, dodałam trochę tahini, żeby ją "skleić" i przy okazji zyskałam pyszny, orzechowawy smak.
Klopsy sojowe
to jest właściwie żadna sztuka. Kupujemy kartonik "kotlety sojowe mielone" o dowolnym smaku (uwaga na chili) i postępujemy zgodnie z instrukcją. Jedyne co mogę dorzucić od siebie, to autorska metoda ratowania rozwalonych klopsików.
Ja nigdy nie obtaczam tych kotletów w jajku i panierce, tylko po prostu zalewam, czekam aż się sklei i smażę, co oznacza, że rozwalają się, jeżeli dodam za dużo wody. I oto, co robię: przesmażam masę na patelni, żeby nie była surowa, następnie biorę kawałek folii spożywczej i kładę na niej masę na jednego klopsa. Zwijam ją w okrągły woreczek i mocno obkręcam szyjkę, tak, żeby powstała idealna kuleczka. Trzymam tam przez chwilę, po czym ostrożnie rozwijam i przekulam na talerz. Gotowe klopsy wkładam na 2 minuty do mikrofalówki na najwyższą temperaturę, żeby się zapiekły.
Zarówno klopsy, jak i sałatkę radzę zamknąć w pudełku DOPIERO KIEDY OSTYGNĄ.
Wyszło pyszne, najadły się tym 2 osoby :)