Ten tydzień zleciał tak szybko, że go nie zauważyłam...głównie na bezowocnym bieganiu w tę i we wtę po urzędach, przeglądaniu ogłoszeń i wybieraniu się w różne miejsca. Odbył się też pierwszy poznański piknik wege blogerek (zmienię nazwę jak dołączy jakiś facet) i jednogłośnie uchwalono, że ma zostać pierwszym z wielu.
Zjawiły się 4 osóby, które przyniosło nieprzytomne ilości jedzenia...
... ale nic straconego, bo reszki, niczym po weselu, zostały rozdzielone i zabrane "na zaś" ;)
Po różnych podróżach, egzaminach, perturbacjach i przeziębieniach z ośmiu/ dziesięciu osób zrobiło się cztery - ja, Roślinożerka, Kreacja w kuchni i przybyła ze stolicy więcej yofu. Bawiłyśmy się dobrze przy ocienionym stole i przejadłyśmy w przewidywalny sposób, bo każda przyniosła jedzenie w liczbie mnogiej. Do zobaczenia w sierpniu!
Jeżeli chodzi o racuszki, to zdecydowanie są one wydarzeniem kulinarnym lipca. Zaczęło się od tego, że moja siostra, która bynajmniej nie ma pięciu lat, obejrzała w niedzielę rano Hello Kitty i przybiegła mnie obudzić wieścią, że tam jedli racuszki z ciepłym mlekiem. Jeszcze śpiąc ofiarowałam się zrobić takie, bo menda nie chce jeść śniadań i trzeba jej pilnować i robić. Zajrzałam do lodówki i znalazłam nieprzytomne ilości musu jabłkowego - i w tym momencie nastąpił przebłysk geniuszu. Można, na pewno można, usmażyć puszyste placki na musie jabłkowym. Skoro dodaje on objętości ciastu, to tu też nie może się nie sprawdzić. Tak właśnie narodziły się idealne wegańskie racuszki.
szklanka mąki
4 łyżki cukru
Łyżka octu
pół szklanku musu jabłkowego, innego musu lub rozgniecionych owoców i podobnej konsystencji (nie banany i cytrusy też nie)
2 łyżki oleju
2/3 łyżeczki proszku do pieczenia
szklanka wody
Wrzucamy wszystkie składniki do miski, mieszamy widelcem i powoli dodajemy wodę, aż do otrzymania gęstego, racuchowego ciasta. Roztrzepujemy je widelcem, żeby zrobiło się kremowe i napowietrzone, a potem zostawiamy na kilka minut. Smażymy na rozgrzanej patelni pokrytej cienką warstwą oleju, 3-4 minuty na pierwszej stronie i 2 na drugiej. Przewracamy dużą łopatką, bo są puchate i bardzo delikatne! Nie aż tak, żeby się rozwalić, ale trzeba być ostrożnym.
Propozycja podania: jako kanapka ze świeżymi malinami, posypana grudkami brązowego cukru
albo unurzane w wegańskiej śmietanie
albo posmarowane kremem czekoladowym i posypane posypką
albo z lodami zawiniętymi w środku
Naprawdę, od kiedy je zrobicie, będziecie mieć obsesję na ich punkcie. Ja w ciąg tygodnia zrobiłam je 4 razy, raz na musie wiśniowo-jabłkowym (nie były takie dobre) a raz zaszalałam i zrobiłam puchatą, słoną wersję z dodatkiem krojonych warzyw, taką absolutnie profesjonalną wegańską tortillę - dodam przepis jak będę ją robić jeszcze raz, bo to jest wyższa szkoła jazdy.
Zróbcie je teraz, kiedy jabłka same spadają!
Chętnie zrobię.
OdpowiedzUsuńA na taki piknik chętnie bym przyjechała, choć nie jestem wege-blogerką. Pewnie więc nawet nie miałabym wstępu :D A tak serio, to chyba nawet nie byłoby mnie stać niestety na taką podróż... Takie życie, wiecznie brakuje kasy :)
Ooo, uwielbiam racuchy. Co prawda preferuję tradycyjne-drożdżowe, które smakują prawie jak pączki, ale ten przepis też brzmi ciekawie. (Ponieważ po raz pierwszy komentuję Twojego bloga, witam się nieśmiało i pozdrawiam).
OdpowiedzUsuńRacuchy wyszły PYSZNE. Naprawdę są mięciutkie i delikatne :)
OdpowiedzUsuńpikniki są takie cudowne!
OdpowiedzUsuńdomowe racuchy też:-)))
mam nadzieję, że następne spotkanie będzie w dogodnym dla mnie terminie, bo nie ukrywam , że miło tak polenić się na świeżym i pozajadać dobre.
OdpowiedzUsuńchociaż teraz te ulewy poznańskie to odstraszają konkretnie i zmuszają do picia kawy jeno, a nie bujania się po parkach.
Uwielbiam pikniki
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://ahhmniam.blogspot.com/
Zrobiłam takie na musie truskawkowym, są BOSKIE
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, zostałaś nominowana ;)
Lubię placki i racuchy, takich na musie jeszcze nie próbowałam. To musi (cóż za zbitka znaczeń;)) być pyszne :)
OdpowiedzUsuńMmm... wygląda bardzo smacznie. Jutro pójdę na działkę po jabłka i rozgniotę je i zacznę piec racuchy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Olga.
http://hormonwzrostu.edu.pl
Jak manna z nieba ten przepis! Dostałam 4 słoje musu z jabłek, takiego niezbyt.. akurat, żeby go zasmażyć w charakterze racucha. Dzięki;)
OdpowiedzUsuń