Chciałam to dodać do jakiegoś przepisu, ale zrobiło mi się za dużo zdjęć, więc pochwalę się w osobnym poście:) Dostałam od mojej koleżanki śliczne fartuszki. Spokojny:
I zwariowany:
Ten podsunął mi pomysł, żeby przerobić go w stylu jaki zauważyłam w internecie, czyli na bardzo wzorzysty materiał naszyć aplikację w zupełnie kontrastowym kolorze. Ja generalnie nie szyję i mam antytalent do robótek ręcznych, więc to dla mnie duży wyczyn.
Najpierw szukałam wzoru: myślałam o wiewiórce, ale nie mogłam znaleźć żadnego rysunku, który mi się podobał, a po odrzuceniu kilku propozycji przyszedł mi do główy najlepszy motyw świata: muminki!
Mały muminek ciągnie dużego za ogon, a on odwraca się pytająco.
Myślałam o brązowym albo fioletowym kolorze, ale wtedy znalazłam w domu ten materiał i wydał mi się idealny. W rzeczywistości jest bardziej czerwony niż różowy. Jak widać, odrysowałam figurki w drugą stronę:P
Rezultat wygląda tak:
Żeby nie było, że post jedt bez jedzenia, zaprezentuję moją najnowszą ozdobę stołu:
Muminki cię śledzą, zabiją i zjedzą muniiiinkiiii ;)
OdpowiedzUsuńŚliczny fartuszek :)
uwielbiam muminki, byłam nawet w Finlandii w ich miasteczku :) choć wiem, autorka jest Szwedką, ale muminki mają swoją wyspę właśnie w Finlandii. Fartuszek słodki. Kalafiora uwielbiam na ciepło i na surowo też.
OdpowiedzUsuńsuper fartuszek! trochę ten kalafior straszny - właśnie skończyłam czytać Pride and Prejudice and Zombies - zombie miały inklinacje do kalafiorów... bardzo to niepokojące!
OdpowiedzUsuńhttp://wrinkledpage.blogspot.com/2009/07/pride-and-prejudice-and-zombies.html