Tak mi się wydaje, nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, że nikt nie czyta przepisów na sałatki - albo nawet jeżeli czyta, to nic z tym faktem nie robi. Bazując na tym przekonaniu nie umieszczam ich tutaj od jakiegoś czasu, chyba że zdarzy się jakaś wyjątkowa, która może przykuć Waszą uwagę. Zdałam sobie sprawę z tego, że o ile sałatkę każdy umie, to pomysły na sos kończą się zazwyczaj między winegretem a majonezem. Dlatego postanowiłam podzielić się kilkoma ciekawymi przepisami, z których pierwszy pochodzi z The Ultimate Uncheese Cookbook która była moją pierwszą książką wegańską i śmiem twierdzić, że bez niej byłoby mi dużo trudniej, bo wyniosłam z niej kilka codziennych już nawyków oraz niezawodne przepisy, takie jak ten.
Ostatnio z powodu, jak zwykle, braku niektórych składników i niechęci do innych zmieniłam nieco przepis, poniżej podaję obie wersje i zachęcam do spróbowania:
2 szklanki ugotowanej białej fasoli (wychodzi z tego bardzo dużo sosu, do trzymania w lodówce i zużycia na jakieś 3-4 miski sałatki)
10 zielonych oliwek bez pestek
3-6 łyżek wody (dodałam znacznie więcej w trakcie miksowania, żeby osiągnąć kremową teksturę. kiedyś też miałam taką fantazję i użyłam soku jabłkowego, efekt był bardzo interesujący)
2 łyżki płatków nori
2 łyżki soku z cytryny (wzięłam z limonki)
łyżka octu winnego (dodałam po prostu więcej soku)
łyżka płatków drożdżowych (śmiem twierdzić, że nic nie wnoszą i zazwyczaj omijam)
łyżka musztardy (dwie)
zmiażdżony ząbek czosnku (zdarza mi się o nim zapominać, ale z czosnkiem sos ma wyraźniejszy smak. jeżeli chcecie go ominąć dodajcie więcej musztardy)
łyżeczka pieprzu
pół łyżeczki soli (omijam)
pół szklanki oliwy (dla mnie o wiele za dużo, dodaję między 1/4 a 1/3 i uzupełniam płyn wodą)
Wszystkie te dobre rzeczy należy po prostu wrzucić do blendera i zmiksować na jedwabiście gładko, co przychodzi z oporami, więc polecam dodawanie wody powoli i w trakcie. Wychodzi z tego pełna sosjerka sosu starczająca, tak jak napisałam, na 3-4 sałatki i wytrzymująca około tygodnia w lodówce. Z czasem gęstnieje, dlatego należy go przemieszać przed użyciem. Nadaje się też jako lekki dip do wszystkiego oraz zamiast majonezu jak ktoś koniecznie chce i będzie mu pasowało smakiem. Na pizzy też dobry.
Przy okazji obwieszczam, że czerwiec będzie miesiącem pozbawionym przepisów a pełnym recenzji książek kucharskich, które mam w domu i używam. W tzw. międzyczasie zapraszam na stronę na Fejsbuku w poszukiwaniu rozrywki i niczego nie obiecuję, ale może można będzie coś wygrać:>
ja sałatkowe przepisy czytam, ale rzeczywiście rzadko je wykorzystuję. bo zwykle robię z tego co akurat pod ręką.. fajny pomysł na sos, coś nowego.
OdpowiedzUsuńja tez tak mysle, ze malo kto czyta salatkowe przepisy, ale sama jestem ciekawa co to jest to czerwone w Twojej salatce :P (troche glupie pytanie ale strasznie mnie to meczy) a juz sie nie moge doczekac recenzji ksiazek, bo chcialabym poszerzyc biblioteczke moja, wiec czekam na jakies dobre pozycje :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na recenzje :)! Przepisy na sałatki są zazwyczaj banalne, stąd też mała uwaga w ich czytaniu :)
OdpowiedzUsuńTo czerwone w sałatce to grillowany burak, czyli jeden z dwóch fajnych pomysłów jaki wyniosłam z lunchów w Salad Story (drugi to sos Green Goddess). Polecam, świetna sprawa:)
OdpowiedzUsuńNo wiem dokładnie jak to wygląda z sałatkami bo sama reaguję na nie lekkim zniechęceniem i jeżeli książka kucharska ma za dużo przepisów na nie automatycznie ją skreślam (zapewne niesłusznie).
mala uwaga odnosnie platkow drozdzowych: sa one bardzo wazne dla kadego wegania i kto chce byc zdrowym MUSI je uzywac jak czesto sie da..... moze nie znosza nic do smaku ale wnosza cos duzo wazniejszego: kompeks witamin B, czego niestety weganie potrzebuja z racji odrzucenia produktow pochodzenia zwierzecego i nie mozna tych witamin uzyskac z innych produkow roslinnych, dlatego apeluje o sprostowania oraz nie omijanie na przyszlosc :)
OdpowiedzUsuńBiorę B12 w tabletkach i nie znajduje się ona w każdych płatkach, musi być to oznaczone, a taka ilość nie uzupełniłaby jej nawet gdyby zjeść cały sos na raz
OdpowiedzUsuńTwój przepis na sos bardzo mi się podoba. Wypróbuję go przy kolejnej okazji :-)
OdpowiedzUsuńWspaniały przepis!!!! Na zdjęciach wygląda bardzo smakowicie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Uncheese Cookbook - niedługo tez wrzucę z niej kilka przepisów na bloga (bardzo lubię gee whiz i crock cheese) - robiłam ten dressing i jest bardzo ok :)
OdpowiedzUsuńps pomysł z recenzjami - nie moge się doczekac :) ja się przekopuję przez te swoje ksiązki i przekopuję, chyba mi to do końca roku zajmie czas ;)
super pomysł na sos!
OdpowiedzUsuńwarto czytać przepisy na sałatki, mogą inspirować ciekawymi połączeniami, na które samemu się nie wpadnie.
fakt, kropka w kropkę się potem nie robi wg przepisu, ale inspiracja zostaje :-)
mam zamiar użyć w najbliższych dniach:) faktycznie robię tylko nudny winegret, sos słonecznikowy, czosnkowy lub majonez
OdpowiedzUsuńMasz rację z tymi przepisami na sałatki - ja czytam jednym okiem a drugim wypuszczam, że tak sparafrazuję...
OdpowiedzUsuńAle postanawiam poprawę, bo moje sałatki choć nudne nie są, to jednak są powtarzalne, więc zacznę czytać przepisy, żeby zrobić jakąś ciekawą sałatkę.
A Twój sos jest niebanalny. Spróbuję niedługo, może na początek z połowy składników.
Pozdrawiam
Monika
Świetny blog oby tak dalej. Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://naszekwiatki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA ja dla odmiany mam duże problemy z sałatkami. Na tym polu moja kreatywność jest bliska zeru i bez przepisu ani rusz.
OdpowiedzUsuń