Wybrałam się do sklepu po zwykłą mąkę, więc nie muszę już robić naleśników na razowej, co się dobrze składa, gdyż moja siostra zażądała słodkich, a słodkich razowych sobie nie wyobrażam... Wysłałam dziecko po dżem do sklepu (gdyż dżem, podobnie jak chleb, należy do tych dóbr luksusowych których zazwyczaj w domu nie mam) i, korzystając z nowo odkrytej metody zastępowania jajka mąką z cieciorki zaczęłam gotowanie:
szklanka mleka sojowego
łyżka mąki z cieciorki
trochę gorącej wody - 2,3 łyżki
2-3 łyżki cukru
garść suszonej żurawiny
mąka
Siekamy drobniutko żurawinę. W dużej misce roztrzepujemy mąkę z cieciorki z gorącą wodą aż powstanie emulsja bez grudek. Dolewamy mleko, wrzucamy cukier i żurawinę i mieszając dosypujemy mąkę do pożądanej konsystencji - ciasto powinno być ciut gęstsze niż zazwyczaj, żeby żurawina się utrzymała. Odstawiamy na 5 minut, rozgrzewamy patelnię i smażymy cienkie naleśniki uważając, żeby ich nie spalić - ja na przykład znowu odruchowo włączyłam palnik na maksa i to był błąd.
Jemy z dżemem, chociaż same w sobie też były dobre.
Bardzo smakowite! A siostrze smakowały?
OdpowiedzUsuńprosiłam o coś?
OdpowiedzUsuńMam w lodówce 4 konfitury: truskawkową, brzoskwiniową, wiśniiową i jagodową. Bardzo rzadko je jem. Chcesz jedną?;)
OdpowiedzUsuńNaleśniki z dżemem są najlesze :).
No właśnie ja dlatego nie mam dżemu w domu, bo go prawie nie jem:) Raz na miesiąc może nabieram ochoty na naleśniki właśnie i wtedy kombinuję. Tak samo chleb, ja albo jem bułki, albo jakieś domowe racuchy, i tylko czasami mam ochotę na tosty, generalnie u mnie schodzi jeden bochenek na dwa tygodnie:)
OdpowiedzUsuń