Dostaję co jakiś czas newsletter z witariańskiej organizacji - interesują mnie ich przepisy, pełnie kreatywności i trochę zwariowane, czasami pozytywnie, a czasami negatywnie:) Ostatnio moją uwagę przykuło hasło "bakłażanowy bekon": wyguglałam co to, znalazłam sprzeczne zeznania i w końcu postanowiłam połączyć przepis na marynatę z Raw&Simple oraz pomysł przygotowania ze strony the edibility exam - głównie dlatego, że nie chciało mi się czekać dwa dni na wysuszenie...
duży bakłażan
duuuuużo soli
sos chili/tabasco
świeże chili
2 łyżki sztucznego miodu
2 łyżki oliwy
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżki octu winnego
trochę pieprzu czarnego i ziołowego
wędzona papryka
granulowana cebula
Bakłażana pokroić w cienkie paski - użyłam obieraczki do warzyw, która dała świetny rezultat, niestety przy niezłym nakładzie pracy, jako że bakłażan był za miękki. Plastry ułożyć na ścierce/papierze, solidnie osolić, przykryć, docisnąć i zostawić na godzinę albo dwie. Po trym czasie odcisnąć w rękach i zamarynować.
Marynatę robimy mieszając wszystkie składniki poza chili, które pozbawiamy nasion, ładnie siekamy i dodajemy do reszty. Ja marynowałam pół dnia, ale można zostawić na noc w lodówce.
Gotowe plastry usmażyłam na patelni grillowej, nie mają ochoty ani czekać dwa dni, ani wyciskać tłuszczu z bakłażana. Rezultat jak widać.
Nie wiem, kto to nazwał bekonem, ale samo w sobie jest smaczne, zwłaszcza jako dodatek do kanapek, więc na pewno będę powtarzać:)
ślinka mi cieknie jak czytam Twojego bloga. To wszystko wygląda smacznie i zdrowo!!!
OdpowiedzUsuńbo wygląda jak pieczony bekon :D
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie jadłam bekonu ale na taki bym sie skusiła
przyznaję, rozbawiło mnie hasło bakłażanowego bekonu :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga :) Nawet podesłałam adres mojemu Ukochanemu, żeby wiedział co mi przygotowywać xD
OdpowiedzUsuń