Naszła mnie ochota na coś, czego nie jadłam od wczesnego dzieciństwa; dokładnie rzecz biorąc od momentu, kiedy moja mama uznała, że mogę jeść zwyczajne jedzenie i jak chcę coś utartego, to sama muszę utrzeć...
chwała niebiosom za blendery.
Dwie średnie marchewki skrobiemy i kroimy na małe kawałki (żeby blender się nie połamał), do tego jedno średnie jabłko (ja zjadłam ze skórką, ale można obrać) też na kawałki i miksujemy na mus. Można oczywiście zetrzeć na tarce o drobnych oczkach, czasu zajmuje tyle samo, ale o ile łatwiej jest wypłukać blender niż doczyścić tarkę...
Nie dodawałam cukru, bo to profanacja idei, za to posypałam odrobiną suszonej mięty. Bardzo smaczne :)
Do tego twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem na kromce grahama i gorąca czekolada, żeby nie było za zdrowo ]:>
P.S. Taki mus idealnie nadaje się na drugie śniadanie, jeżeli podwoi się ilość składników; nie zapomnijcie użyć pojemnika z NAPRAWDĘ szczelnym zamknięciem...
O masz, też to jadłam jak byłam mała :D
OdpowiedzUsuń