niedziela, 28 lutego 2010

Pomidorowo

Zauważyłam, że z jakiegoś powodu z wczorajszego posta o ciasteczkach wycięło mi zdjęcie, więc wrzuciłam je ponownie. Miałam trochę kłopotów komputerowo-internetowych, więc nie udało mi się zamieścić postów wcześniej.

Wiosna!

Tak naprawdę nie powinnam lubić przedwiośnia, bo oszukuje mój organizm: słońce, wietrzyk i kawałki zieleni sprawiają, że zaczyna się domagać świeżych warzyw, których nie dość, że jeszcze nie ma, to nieświeże mają koszmarne ceny... W ten sposób po raz pierwszy od końca października kupiłam na targu pomidory. I szczypiorek. I pietruszkę, z którą nie wiem, co się stało... i parę innych rzeczy jeszcze. Mój organizm ostatnio gwałtownie domaga się nowych witamin, bo inaczej nie umiem sobie wytłumaczyć apetytu na płatki drożdżowe i nori. Lubię nori, ale bez przesady...


Oto przepis na pomidorowe coś: przypomina zupę, ale zupa śniadaniowa jest raczej słodka. Może być sałatką, z dużą ilością jogurtu. Może bardziej raitą... pomidorową raitą? Nie wiem. Jest pyszne. Spróbujcie, nawet jeżeli nie lubicie wodorostów, dodać sproszkowanego nori: idealnie komponuje się z pomidorami, aż żałuję, że nie wpadłam na to wcześniej.


Na 2 porcje:

2 średnie pomidory, umyte
kubek jogurtu naturalnego, np Joya
ćwierć cebuli czosnkowej (lub mniej, jak ktoś nie lubi)
łyżka sproszkowanych wodorostów nori ( do kupienia w sklepie ze zdrową żywnością, w markecie nie widziałam)
szczypiorek, ilości dowolne
sól, pieprz oraz prażona cebula dla tych, co nie chcą, żeby było za zdrowo


Pomidory drobno siekamy, na pulpę. Szczypiorek oraz cebulę siekamy w drobne kawałeczki i mieszamy z pomidorem i jogurtem, dodajemy nori i dużą szczyptę pieprzu oraz opcjonalną prażoną cebulkę, mieszamy i solimy do smaku. Zostawiamy chwilę, żeby się przegryzło, i jemy samo lub dopychając się tostami, jeżeli ma to stanowić samodzielny większy posiłek.

To jest dobre. Naprawdę dobre. Ja chcę lato.

tymczasowe więcej wiosny znajdziecie w sałatce wiosennej z następnego posta, który wrzucę jak tylko wygram z siecią bezprzewodową.

2 komentarze:

  1. Oj u mnie to samo :) Mi w głowie ciągle zupy warzywne i surówki.
    Zupa niebanalna. Połaczenia dosyć nietypowe, trzeba przyznać :))
    Ale ja lubie eksperymenty, więc pewnie by mi smakowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupa była dobra... upiekłam w ziołach ziemniaki i buraka, a zupę zrobiłam lekką na kalarepce, kalafiorze, cebuli i czosnku z dodatkiem suszonych warzyw, kilku suszonych grzybów i pomidorów dla aromatu. Potem nakładałam na talerz porcję pieczonych i zalewałam zupą która w ciągu minuty robiła się różowa:) Naprawdę dobry pomysł na prosty i efektowny obiad.

    OdpowiedzUsuń

Pisz na temat :>

Ranking i toplista blogów i stron