czwartek, 31 stycznia 2008

Ciasto pomarańczowe

Wiem, że przepis na ciasto niekoniecznie należy do standardowego śniadaniowego menu, ale, z drugiej strony, kto nam je zabrania jeść na śniadanie? Skoro i tak się je zrobiło dzień wcześniej...

Oryginalny przepis jest na szarlotkę, ale mi chyba nie zdarzyło się robić go z jabłkami, zawsze uznawałam, że mam lepszy pomysł. Koleżanka, która została poczęstowana wersją pomarańczową wzięła przepis i oznajmiła, że zaprosi mnie na wersję kiwi. Dam znać, czy przeżyłam...

Szklanka mąki
Szklanka kaszy manny
Szklanka cukru (w przypadku bardzo słodkich owoców, mniej)
1 - 1,5 kilo miękkich, soczystych owoców; im więcej soku dają, tym mniej można wrzucić owoców, osobiście uważam inną miarę za adekwatną: przetartych owoców powinno być litr.
łyżeczka proszku do pieczenia
masło (nie margaryna, fuj, ciasto będzie czuć na kilometr)

1) Przecieramy albo blendujemy owoce, surowe. Na mus.
2) Mieszamy dokładnie mąkę, kaszę, cukier i proszek do pieczenia.
3) Bierzemy wysmarowaną tłuszczem blachę; najlepiej wyciąga się ciasto z tortownicy, plus, blacha musi być wysoka, żeby ciasto nie uciekło, bo lubi uciekać.
4) Na blachę wysypujemy dokładnie 1/3 suchej mieszanki i wyrównujemy; ja za pierwszym razem nie wierzyłam, że ten numer przejdzie, i wsypałam na dolną warstwę mniej, przez co ciasto strasznie sie paprało; nawet jeżeli dolna warstwa się trochę nie dopiecze, co w niczym ciastu nie zaszkodzi, to przynajmniej będzie je można normalnie kroić i podawać...
5) Na suchą masę wylewamy połowę owoców; na owoce wysypujemy połowę pozostałej suchej mieszanki i wyrównujemy; na drugą warstwę owoców wysypujemy (proponuje łyżką po wierzchu, bo rozsmarowywanie idzie średnio) ostatnią porcję suchego i przykrywamy cienkimi (! bo ciasto będzie tłuste) płatkami masła tak, żeby pokryły całą powierzchnię ciasta i nic suchego nie wystawało. Z drugiej strony, z tego, co jednak wystaje, robi sie taka fajna wystająca kruszonka...
6) Wkładamy, jak w oryginalnym przepisie, do piekarnika na 180 stopni na 45 minut.


Po wyjęciu ciasta musimy oczywiście poczęstować wszystkich kręcących się po kuchni, ale tak naprawdę dobre jest jak wystygnie i trochę stwardnieje. Na przykład rano. Wtedy możemy z czystym spokojem ukroić sobie kawałek (albo wziąć to, co zostało...), podgrzać lekko w mikrofalówce i dołożyć np. słodki jogurt w charakterze sosu...

31.01.08


Osobiście nie odmówiłabym niczego osobie, która mi takie śniadanie zaserwuje.

2 komentarze:

Pisz na temat :>

Ranking i toplista blogów i stron