Ten krem powstał na potrzebę ratunkowej tortilli - nagle okazało się, że mam w domu półtora kalafiora i trzeba go zjeść ZARAZ. Jest jednak bardzo dobry z każdym innym produktem zbożopochodnym, co mnie nieco zdziwiło, bo obstawiałabym raczej, że kalafior jest zbyt wodnisty, żeby dobrze smakować na chlebie. Z drugiej strony Anglicy jedzą kanapki z ogórkiem, więc...
Na dużą miskę:
1 mały kalafior
4 łyżki majonezu sojowego
3 łyżki sosu chilli słodkiego lub 2 ostrego/tabasco
czubata łyżka płatków drożdżowych
ząbek czosnku
duża szczypta soli i mała gałki muszkatołowej
opcjonalnie łyżeczka oliwy, gdyby kalafior był zbyt włóknisty
Kalafiora dzielimy na małe różyczki i gotujemy na parze, aż będzie miękki. Czekamy, aż ostygnie i dodajemy pozostałe składniki z wyjątkiem majonezu i soli. Blendujemy wszystko na gładką masę, dodając oliwę w razie problemów. Gotową masę mieszamy z majonezem, próbujemy i dosalamy.
Ten krem ma jedną wadę: zjada się go na łyżki prosto z miski. W ramach łyżki proponuję sałatę:)
Zaskakujące, ale dlaczego by nie spróbować. U mnie na blogu też kalafior, ale w bardziej tradycyjnym wydaniu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńfajny ten pomysł :)
OdpowiedzUsuńkombinatorka z Ciebie :-) ale bardzo bardzo podoba mi się taka pasta. wczoraj zajadałam się kalafiorem, bo go uwielbiam.
OdpowiedzUsuń