Poszłam wczoraj na zakupy do sklepu ze zdrową żywnością i już przy płaceniu zauważyłam wiaderko ze świeżymi ziołami - okazało się, że dostarczają je z własnego ogródka właściciele w każdy poniedziałek. Kupiłam dwa pęczki bazylii i zrobiłam pyszne pesto, które postanowiłam wykorzystać do śniadaniowej sojecznicy z pomidorami.
Tutaj śniadanie w fazie pierwszej:
1/3 kostki tofu naturalnego
pół pomidora
łyżeczka sambar masala lub innej przyprawy do curry na bazie kurkumy
łyżka pesto
szczypta soli
ew. prażona cebulka
2 łyżki oliwy
Kruszymy tofu do miseczki. Rozgrzewamy na patelni oliwę i dodajemy masalę i sól, smażąc chwilkę aż zbrązowieje. Dodajemy tofu i smazymy obtaczając ze wszystkich stron przyprawą, aż się nie zezłoci. Zmniejszamy ogień do minimum i dodajemy pokrojonego w kostkę pomidora; smażymy chwilkę, żeby pomidor podgrzał się i puścił sok, który wchłonie tofu, ale żeby nie rozleciał się na papkę. Przekładamy na talerz i mieszamy z pesto, posypujemy cebulką.
Bardzo dobre, aromatyczne danie, przegryzane tostami i popijane zieloną herbatą z prażonym ryżem.
Skąd masz tyle prażonej cebulki, sama ją robisz? Bardzo ją lubię do wegańskich hot dogów, ale jest droga.
OdpowiedzUsuńJa bym bardzo chciała wiedzieć, jak ją się robi - kumpela mówi, że trzeba mieć do tego specjalne wielkie machiny;) Kupuję ją w wielkim worze za 6zł w Piotrze i Pawle, jak tylko ją zobaczę, bo rzadko się pojawia i natychmiast znika (ciekawe dlaczego...) i zużywam potem przez pół roku. To, co widzisz na zdjęciu, to jest 100% zawartości worka (pojemnik ma litr).
OdpowiedzUsuńCiekawe, nigdy tego w moim Piotrze i Pawle nie widziałam...a małe opakowanie kosztuje 4-5 zł i szybko się je zjada:) Rozejrzę się.
OdpowiedzUsuń