poniedziałek, 3 sierpnia 2009

szczypiorkowe, hmm..herbatniki? ciastka? bułeczki?

Zdążyłyśmy z piknikiem idealnie tuż przed zepsuciem się pogody; jak już pisałam poprzednio, postawiłam na raczej świeże owoce w całości - papierówki oraz agrest - oraz pieczywo, żeby zminimalizować możliwość zepsucia się jakiegoś produktu, czy też doprowadzenia go do stanu, w którym nadawałby się na śmietnik. W prostokątnym pojemniku na środku umieściłam serek z nerkowców do smarowania trójkątów pomidorowych, a po lewej widzimy dzisiejszy przepis :)


Chive Spelt Mini-Biscuits - nie mam pojęcia, jak to powiedzieć po polsku, nie są to w żadnym wypadku bułki, a w definicji słowa "ciastko" nie ma u nas miejsca na słone ciastka, mimo że te tutaj właśnie nimi są - miękkie, okrągławe (powiedzmy...), idealne do jedzenia na ciepło, po wystygnięciu powoli tracą walory smakowe, więc jako jedzenie piknikowe nie polecam ich aż tak bardzo. Na szczęście robią się bardzo szybko i można je bez problemu użyć na niedzielne śniadanie.

Zmieniłam sobie trochę składniki, uwzględniając specyfikę polskiego rynku, po oryginał sięgnijcie do "Vegan Brunch"


pół szklanki mleka sojowego lub innego
łyżka octu jabłkowego
2 szklanki mąki żurkowej lub razowej - w każdym razie grubo mielonej
2 łyżeczki sody - było ją czuć, w świeżych prawie wcale, w wystygłych niestety dość mocno, nie wiem, czy dodać mniej, czy podmienić na proszek...
duża szczypta soli
pół kostki margaryny, jakiej tam używacie
3/4 szklanki posiekanego szczypiorku, u mnie było mniej, bo nikomu się nie chciało tyle siekać:)
łyżka cukru
2 łyżki oliwy

W szklance łączymy mleko z octem i odstawiamy do ścięcia. W misce mieszamy mąkę z sodą i solą i dodając po kawałeczku margarynę zagniatamy jak na kruszonkę. Dosypujemy szczypiorek, dodajemy do mleka cukier i oliwę i dokładnie mieszamy, żeby cukier się rozpuścił. Wyjmujemy łapy z ciasta, bierzemy dużą łyżkę i powoli dolewamy mleko do mąki, niedbale mieszając (tak jak się robi muffinki, bez dokładnego łączenia składników). Nakładamy łyżką porcje ciasta na wysmarowaną blachę i pieczemy ok. 15 minut w 180 stopniach.


Są naprawdę, naprawdę dobre jeszcze ciepłe, w towarzystwie jakiegoś gęstego napoju typu czekolada czy jakaś zupa. Poeksperymentowałabym (i pewnie to zrobię) z przyprawami, dodając może pieprzu, może siekanej pietruszki czy posypując prażoną cebulką przed pieczeniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz na temat :>

Ranking i toplista blogów i stron