wtorek, 25 sierpnia 2009

Zadziwiający dip karczochowy

Razem z Vegan Brunch zamówiłam też inną książkę, PETA's Vegan College Cookbook, która dotarła do mnie o wiele później - w międzyczasie zdążyłam już namyślić się i przeczytać recenzje, które nie były za pozytywne. Kiedy w końcu dotarła do moich rąk stwierdziłam od razu, że sprzedaję, to nie dla mnie - cała książka składa się z idiotycznie prostych przepisów z użyciem produktów z puszek i mrożonek, wymagających co najwyżej mikrofalówki i lodówki. Potem jednak poszłam po rozum do głowy: na dworze 35 stopni, nie chce mi się gotować za nic, a coś jeść przecież trzeba, czy potrawy z mikrofali nie będą w sam raz? Przecież i tak jem dużo puszek i mrożonek, może nie latem, ale nie oszukujmy się aż tak bardzo. Zdecydowałam więc, że wypróbuję kilka przepisów i okazało się, że książka jest strzałem w dziesiątkę - potrawy są prościutkie, pyszne, zaskakujące połączeniami i chociaż bardzo dużo z nich wymaga produktów, których w Polsce nie ma, to całość ma jednak więcej zalet niż wad, plus fantastyczne nazwy potraw i styl pisania autorek.

Jednym z takich przepisów jest dip karczochowy, nad którym proponuję w ogóle nie myśleć, nie boczyć się na składniki, tylko bez zastanowienia zrobić i potem rozpływać się nad smakiem (przetestowane na koleżance nienawidzącej karczochów):

puszka karczochów w zalewie
kostka naturalnego tofu
6 łyżek wege majonezu
przyprawy: w oryginale jest Old Bay, którą zastąpiłam następującą mieszanką: łyżeczka płatków nori, łyżeczka płatków drożdżowych, sól, pieprz, słodka papryka, oregano

Posiekać karczochy. Pokruszyć tofu i wymieszać z wszystkimi składnikami w miseczce. Wstawić do mikrofalówki na maksymalną moc na półtorej minuty, zajrzeć czy pojawiły się bąbelki, jeżeli nie, to podgrzewać do skutku, mieszając w przerwach.


Dip jest dobry na zimno i na ciepło, z chlebem i z nachosami, nam w smaku przypominał śledzia-nie było tylko zgody, czy w occie, czy w oleju, ale zdecydowanie śledzia, co jest o tyle zabawne, że oryginalny przepis miał imitować sałatkę krabową :) Nigdy nie przypuszczałam, że da się jeść gotowany majonez, mam teraz nauczkę, żeby nie skreślać żadnego przepisu z góry i nie sugerować się recenzjami zdegustowanych kur domowych które wszystko robią od podstaw i boją się używać czegokolwiek poza palnikiem gazowym.

Przy okazji: polecam quiz w linku do strony książki, zadziwiająco trafia w moje apetyty :)

4 komentarze:

  1. Jak z majonezem, to może ma smak śledzia po japońsku?

    OdpowiedzUsuń
  2. To się zniechęciłam, na śledzia nie mogę patrzeć przez całe życie, a na samą myśl robi mi się niedobrze:) Ale karczochy uwielbiam. Co nadało dipowi smaku rybnego, nori?

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że tak, plus ewentualnie marynada od karczochów. Mi strasznie smakowało w każdym razie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. twoj blog jest cudowny! pozdrawiam iga.

    OdpowiedzUsuń

Pisz na temat :>

Ranking i toplista blogów i stron