Lubię tofu na śniadanie. Nie lubię go na obiad, bo nie mam pomysłu, co obiadowego z nim zrobić, nie lubię na kolację, bo na kolację wolę coś słodkiego,zniosę w sałatkach i toleruję w deserach, ale zdecydowanie najlepiej myślę o nim rano, kiedy nie mam ochoty na mocne smaki ani na nic tłustego, ale właśnie łagodne, soczyste białko.
Tutaj ułożyłam na tostach tofu podsmażone na patelni-bez żadnych przypraw, z minimalną ilością tłuszczu - które lekko się skarmelizowało, lekko napowietrzyło i nie mam pojęcia dlaczego nabrało posmaku ryby smażonej (patelnia nigdy ryby nie zaznała, olej również). Tak przygotowane tofu polałam szybkim sosem na bazie jogurtu naturalnego i domowego pesto ze świeżej bazylii:
pół kubka jogurtu sojowego
łyżka pesto
1 mały pomidor
ćwierć słodkiej papryki
sól
pieprz ziołowy
Pomidora pokroić w kostkę i wraz z sokiem przełożyć do miseczki. Dodać jogurt i pesto, wymieszać. Paprykę również pokroić w kostkę i dodać do sosu, doprawić do smaku.
W kubku herbata porzeczkowa firmy Malwa, którą po rocznych poszukiwaniach upolowałam na straganie :)
Mam tę herbatę, czasem się gdzieś trafia...teraz jednak jestem pod władaniem opuncji figowej:)
OdpowiedzUsuń... mmm ja również lubię tego typu śniadania :)Przy okazji gratuluję Tobie świetnego bloga ^^ Obserwuję go już jakiś czas i niezmiennie dostaje ślinotoku przed komputerem ;)
OdpowiedzUsuń