Po prawej: jedno małe kiwi i garść chipsów bananowych (a może i dwie garście)
Po lewej: makaron piórka z energetycznym sosem pomidorowym
Energetyczny sos pomidorowy zawiera (o ile dobrze pamiętam) pół szklanki ugotowanego granulatu sojowego, łyżkę tahini, pół puszki pomidorów w kawałkach, chili, bazylię, suszoną miętę, kolorowy pieprz i prażoną cebulę. Wszystko dusiło się ładnie do osiągnięcia konsystencji gęstej potrawki, po czym zostało wymieszane z makaronem, podzielone na porcje i schowane do lodówki. Bo to tak naprawde obiad był ;)
Ale ten sosik musi być dobry... Szkodą, że ja nie jadam makaronu. Można go do czegoś innego jeszcze zastosować?:-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam bananowe chipsy
OdpowiedzUsuńpewnie na jednej czy dwóch garściach bym nie poprzestała
mogłabym nawet w ramach oddania kiwi poprosic o większą porcje bananów ;-)
Asiejka - ja z kolei zamieniłabym się na więcej kiwi ;)
OdpowiedzUsuńPoswix - myślę, że będzie dobry z jakimkolwiek skorbiowym, napychającym produktem - kaszą, ziemniakami, a może i z pieczonymi kalafiorami też. Po prostu coś do zapchania, co zajmuje dużo miejsca w żołądku i do czego sos może się ładnie przykleić.
A, i ważne - tej prażonej cebuli nie dodajemy przy duszeniu, bo się porozkleja ;) Posypujemy nią gotowe danie. Chyba że używacie prawdziwej cebuli, wtedy oczywiście zeszklić ją na patelni na samym początku.
Sama radość! Wiosna jednak nadchodzi...
OdpowiedzUsuńSwietny blog, bardzo inspirujacy. Gratuluje. :-)
OdpowiedzUsuń