Dzisiejszy przepis jest do następującego pudełka:
Po lewej: mój evergreen, czyli sałatka z soczewicy w wersji jesiennej
Po prawej: Tofu po marokańsku
Z góry zaznaczam, że ten przepis nigdy nie był w Maroku ani nie stał obok do tego stopnia, że składniki marokańskie są Made in Greece :P Co nie zmienia faktu, że jest to tofu po marokańsku.
pół kostki naturalnego tofu
2 łyżki sosu sojowego light (tego mniej słonego)
łyżka tahini
łyżka soku pomidorowego
łyżeczka pasty harissa lub ostrego sosu chili
suszona mięta i rozmaryn
Tofu kroimy w dość dużą kostkę. Z pozostałych składników - wyłączywszy zioła - robimy gęsty sos-marynatę, którym polewamy tofu i zostawiamy do marynowania od 2 godzin do całej nocy. Na tym etapie wygląda ono tak:
Rozgrzewamy patelnię, wrzucamy tam tofu razem z sosem i dolewamy szklankę wody. Dusimy na wolnym ogniu ok 10-15 minut, aż sos wyparuje a tofu będzie przyjemnie miękkie. Przekładamy do naczynia i posypujemy suszonymi ziołami. Bardzo smaczne na zimno i na ciepło też, z obowiązkowym dodatkiem ryżu - chociaż kuskus, bardziej w klimatach, też się nadaje, byle nie słony.
Przy okazji, możecie tu podziwiać zdjęcia z mojego nowego aparatu. Jak widać, muszę trochę popracować nad ostrością i czułością (przynajmniej dla mnie widać, ale używam laptopa); mimo wszystko jestem zadowolona z rezultatów:)
Ciekawe, ale ostatnie zdjęcie nie wyglądało przesadnie zachęcająco :P
OdpowiedzUsuńA widziałaś kiedyś zachęcająco wyglądającą potrawkę?:>
OdpowiedzUsuńZdarzało się :P
OdpowiedzUsuń