Co roku w sezonie węgierek zaczyna się na blogach kulinarnych - zwłaszcza wegetariańskich oraz prowadzonych przez mamy małych dzieci - wędrowanie przepisu na śliwkową nutellę. To nie będzie ten przepis. Pomijając moje obiekcje do nazywania nutellą rzeczy pozbawionych orzechów (dlaczego nie plumella?) to dżem śliwkowy oraz dżem z kakao to nie są moje ulubione rzeczy na świecie. Postanowiłam zrobić swoją nutellę, z orzechów laskowych i czekolady, taką samą jak oryginalna, tylko lepszą, bo nie pioruńsko słodką - nie do końca mi wyszło, ale z rezultatu jestem bardziej zadowolona niż nie, więc proszę bardzo, domowa nutella:
Żeby ją zrobić, namoczyłam 100 g orzechów laskowych w letniej wodzie, na prawie dobę. Opłukałam je potem starannie (zaczęły pękać i zrobiły się śliskie) i wsypałam do pojemnika blendera przeznaczonego do siekania - chodzi mi o taki model. Posiekałam je tam dość drobno, ale nie na mąkę i przełożyłam do dużej miski razem z 50 g startej gorzkiej czekolady (poniżej 60%), pół szklanki rozpuszczalnego kakao dla dzieci i 1/4 szklanki cukru. Dolałam trochę oleju słonecznikowego i zaczęłam miksowanie blenderem- żyrafą. Miksowanie jest żmudne, trwa kilkanaście minut i z początku nic się nie dzieje, ale kiedy orzechy zaczynają puszczać olej zamienia się w gęstą, truflowatą masę. Kiedy stanie się tak z całością, trzeba dolać ok. 1/4 szklanki mleka (np czekoladowego) i dalej miksować aż uzyskamy zupełnie gładką masę, a przynajmniej tak bliską gładkości, jak to możliwe, bo mi się nie udało, a nie chciałam przegrzać blendera. Na koniec wstawiłam nutellę na noc do lodówki, żeby się przegryzła.
Masa wyszła bardzo gęsta, co widać na zdjęciu, i bynajmniej nie gładka - spokojnie można by z niej ulepić pralinki :) Smakowo nie mam zarzutów, bardzo orzechowa, bardzo czekoladowa, z początku wydawała się za gorzka, ale noc w lodówce zrobiła swoje - dlatego uczulam was na słodzenie jej tuż po zrobieniu, lepiej poczekać. Będę dalej eksperymentować z konsystencją, ale przepis niewątpliwie wart jest zrealizowania :)
Fajnie wymyśliłaś! Dobrze, ze blender wytrzymał :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł, rzeczywiście na prawo i lewo można znaleźć nutellę ze śliwek, która w zasadzie nie bardzo różni się od powideł...
OdpowiedzUsuńTaki nutellowy przepis (bez sliwek) jest w Veganomicon, nie wiem czy jest dobry bo nie jadam orzechow - za to moja mama wypatrzyla gdzies w internecie przepis sliwkowy i robi - ale to raczej "sliwka w czekoladzie" niz nutella
OdpowiedzUsuńNo ten śliwkowy zupełnie mnie nie kręci. Nie mam Vconu, prześlesz mi ten przepis?
OdpowiedzUsuń1 szklanka (5 uncji) stostowanych, obranych orzechów laskowych*
OdpowiedzUsuń2 łyżki likieru orzechowego lub 1 1/2 łyżeczki ekstraktu z orzechów laskowych
1/4 łyżeczki ekstraktu waniliowego
3/4 szklanki cukru
1/4 szklanki kakao
2 łyżki mleka sojowego w proszku
8-10 łyżek oleju z orzechów laskowych lub ziemnych, lub ich kombinacja
* najłatwiejszy sposób na stostowanie i obranie orzechów:
nagrzać piekarnik do 180C, na blasze prażyć orzechy 8-10 minut. Gorące orzechy wrzucić i zawinąć w ścierkę kuchenną, szorstką, poruszać końcami ściereczki do obrania skórek
Orzechy posiekać w robocie kuchennym. Dodać olej tak by utworzyły oleistą pastę. Dodać likier i ekstrakty, cukier i kakao. Zmiksować aż do uzyskania okruszkowej (crumbly) struktury. Dodać mleko w proszku i 4-5 łyżek oleju. Zmiksować. Z każdym "pulsem" robota, i zeskrobaniem masy ze ścianek, dodawać łyżeczkę oleju.
Podobno ta "niby-nutella" marki tesco orzechowa jest wegańska, ale jestem uczulona na orzechy laskowe więc nie badałam sama :)
Dzięki! Wychodzi na to, że byłam blisko :D
OdpowiedzUsuńTo z testo jest lepkie i słodkie i w niczym mi nutelli nie przypomina, poza tym do Tesco mam daleko:)
Ja tam to z Tesco lubię, ale to jest raczej entuzjazm na zasadzie "aaa, wegański krem czekoladowy!", a nie prawdziwa miłość:) Wolę Carobellę, zwłaszcza tę biało-czarną, ale u mnie kosztuje 18 zł.
OdpowiedzUsuńWięc może zrobię coś takiego sama? Twój krem wygląda ciekawie.
Zgadzam się, Carobella jest the best:)
OdpowiedzUsuń