Gdyby sprzęty elektroniczne, a w szczególności kuchenne, były inteligentne, mój blender pozwałby mnie za znęcanie się poprzez regularne mielenie w nim czekolady na proszek. Stęka, trzeszczy, obraca się - robi wszystko, co może, żeby zaprotestować, a to bardzo silny blender. Na swoją obronę nie mam właściwie nic, no może poza tym, że przychodzą takie chwile, że dziewczyna musi mieć zmieloną czekoladę, i musi ją mieć zaraz, a nie za 20 minut na tarce, a w ogóle to ciągle się czepiasz i wszystko jest moja wina.
Świeży chleb pszenny posmarowany słodką pastą sezamową, z plastrami świeżych jabłek i posypany dużą ilością świeżo zmielonej gorzkiej czekolady.
Wielbicielom gorącej czekolady (bo głównie do jej produkcji molestuję blender) polecam intrygujący mnie przepis u Liski - czekolada, o której opowiada, też wygląda interesująco i wydaje mi się, że widziałam ją w Almie, ale może było to coś podobnego.
Jabłka na kanapkach! Kiedyś też tak jadłam...
OdpowiedzUsuńoch, jaka pyszna kanapka!
OdpowiedzUsuńa ja nigdy nie pomyślałam,
aby pomęczyc blender czekoladą
tarkowac jej nie lubię,
ale zawsze robię to nożykiem
zapamiętam sobie patent z blendowaniem :
mniaaam :) FiFka
OdpowiedzUsuńO jakie dobre ;) Ja lubie kanapki z bananem. Wogóle owocowe kanapki mi smakują ;)
OdpowiedzUsuń