Jakiś czas temu porozumiałam się z rojes w sprawie latte art i zaprosiła mnie, żebym wstąpiła do niej do pracy i zobaczyła, co robi. Wczoraj skorzystałam z zaproszenia i dostałam takiego oto ślicznego misia:
Zapewnia, że potrzeba raczej wytrwałości niż talentu, ale i tak zazdroszczę i podziwiam:)
Zaczął się październik, a wraz z nim akcja Oswajamy Tofu u wegetarianki. Po sąsiedzku serdecznie zapraszam WSZYSTKICH do udziału (można wygrać opisywaną przeze mnie książkę!) i zabieram się szybko za produkowanie jedzenia z udziałem jednego z moich ulubionych składników. Jeżeli nie macie pomysłu lub odwagi, możecie skorzystać z tagu tofu na moim blogu i coś sobie zaadoptować:)
Chciałam dziś rano zrobić sobie naleśniki razowe z takim sosem, ale po przejrzeniu szafki zmieniłam zdanie i zdecydowałam się wypróbować placki na bazie samej mąki kukurydzianej - zazwyczaj łączyłam ją z pszenną. Wyszły pyszne, chrupiące i puszyste, polecam wszystkim:)
szklanka mąki kukurydzianej
pół szklanki gorącej i pół szklanki zimnej wody
łyżka zmielonego siemienia lnianego
2 łyżki oliwy
sól, pieprz ziołowy
Najpierw wsypujemy do miski siemię lniane i szybko trzepiąc dodajemy gorącą wodę, aż utworzy nam się zwarta, spieniona masa. Wtedy dodajemy mąkę, mieszamy, dolewamy powoli zimną wodę aż otrzymamy konsystencję ciasta na racuchy (gęstsze niż naleśnikowe). Wtedy dodajemy przyprawy i oliwę, mieszamy i odstawiamy na 10 minut. Ja w tym czasie zrobiłam sos:
ćwierć kostki tofu naturalnego
3 łyżki oliwy
półtorej łyżki octu winnego
łyżka posiekanej cebuli
łyżeczka curry
sól, zioła i łyżeczka koncentratu pomidorowego - do przyprawienia
Wszystko wrzucamy do blendera i pulsując miksujemy aż wszystkie składniki połączą się do majonezowej konsystencji. Dosalamy do smaku i dodajemy koncentrat pomidorowy oraz ulubione zioła - ja użyłam mieszanki do sałatek. Ważna uwaga: od tego, jak mocny ocet użyjecie zależy, jak bardzo będzie go czuć. Tak samo z oliwą lub olejem - od jego smaku zależy, czy będzie wyczuwalny, czy nie.
Naleśniki smażymy na dobrzej rozgrzanej i naoliwionej patelni - ja po upewnieniu się, że konsystencja ciasta jest właściwa, zaczęłam eksperymenty z foremkami do naleśników. Końcowy rezultat wyglądał tak:
Ten post bierze udział w Festiwalu Tofu.
placki i sos - super pomysł ale miś w kawie przebił wszystko!!! :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za udział i banerek :) mam jeszcze tylko prośbę by linki z propozycjami wrzucać do postu z zaproszeniem, żebyśmy mieli wszystko w 1 miejscu :)
OdpowiedzUsuńhttp://wegetarianka.blox.pl/2010/09/OSWAJAMY-TOFU-AKCJA-Z-NAGRODAMI.html
Miałam zamiar wrzucić wszystkie w jednym poście - czy każdy osobno?
OdpowiedzUsuńlepiej każdy osobno, 1 link do konkretnej propozycji
OdpowiedzUsuńMogłabyś napisać z jakiej firmy jest tofu z pandą na opakowaniu?
OdpowiedzUsuńNie pamiętam:) Poznaję je zawsze po Pandzie:P
OdpowiedzUsuńSolida Food
OdpowiedzUsuń