Dzisiaj proste i szybkie śniadanie, które dostarczy dużych ilości energii w szybkim tempie (np. gdyby ktoś postanowił wybrać się do pracy na rowerze).
Jednego banana kroimy na kawałki, dodajemy rodzynki, płatki/słupki migdałów i garść wiórków kokosowych, polewamy miodem daktylowym i już :)
Uprzedzając pytania: miód daktylowy to gęsta, płynna substancja otrzymana przez gotowanie suszonych* daktyli w wodzie w proporcji objętościowej 1:1. Gotujemy godzinę na małym ogniu, co jakiś czas mieszając i zbierając szumowiny. Po tym czasie przelewamy pozostały płyn do naczynia, a daktyle przecieramy w miarę możliwości przez sito (nie przetrzemy za dużo, bo są dość włókniste). To, co mamy w naczyniu, to miód daktylowy, który należy przelać do słoiczka i zakręcić - jest gęsty,ciemny i bardzo słodki. To, co zostało na sitku możemy uznać za dżem i użyć do smarowania tostów albo np przełożenia ciasta.
Podobno da się go zrobić szybciej miksując daktyle z wodą i potem wyciskając przez gazę, ale nie ręczę. Gotowany wydał mi się bardziej esencjonalny.
* suszone na słońcu. Te niesuszone są konserwowane siarką, która co prawda nic nam nie zrobi, ale powoduje ponoć zwiększoną emisję gazów. Wg znajomej chemiczki, siarka ulotniła się w zebranej przeze mnie pianie; mimo wszystko będę propagować używanie tych suszonych na słońcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz na temat :>