Utalentowanemu ogrodnikowi kwitną nawet martwe, oskórowane marchewki:
Zapisałam się do tygodnia ciecierzycowego i cały tydzień nie wrzuciłam żadnego przepisu, aż zrobiło mi się głupio i poszłam po puszkę do sklepu (z naleśnikami powinno być lepiej). Lubię cieciorkę i nie wiem, dlaczego tak wyszło, ale przejrzałam bloga i tutaj też nie ma jej za dużo, a jeżeli jest, to z puszki właśnie - to jest co najmniej dziwne, bo używam dużo jej samej, jako półproduktu do falafli i jako mąki. Do nadrobienia, chociaż pewnie nie w ramach tygodnia.
Postanowiłam użyć jej w sałatce, razem z innymi płodami rolnictwa międzynarodowego, a mianowicie awokado, sałatą i truskawkami (truskawki polskie, sądząc po cenie). Przez lata dziwiłam się, jak można na lunch jeść sałatki, bo przecież tym się najeść nie da - i kiedy dawałam się namówić znajomym na jedzenie w miejscu niepodającym obiadu zawsze wychodziłam głodna albo dopychałam się ciastem. Ponieważ moja styczność z sałatkami wzrastała, w końcu odkryłam, że można się najeść sałatką, trzeba tylko zjeść jest DUŻO. Mniej więcej w tym samym czasie odkryli tę prawdę restauratorzy i kawiarniarze, zaczęto podawać coś więcej niż 2 listki sałaty i pół pomidora unurzane w majonezie kieleckim i posypane pieprzem i odkryto, że należy do tego wszystkiego podać pieczywo - i teraz sałatki na mieście da się jeść. Niestety dla miasta, w międzyczasie nauczyłam się je robić i wolę własne.
Sałatka:
20 dag truskawek
1 duże, dojrzałe awokado
szklanka ugotowanej cieciorki
liście sałaty
liście szpinaku
Sos:
3 łyżeczki musztardy francuskiej
2 łyżki oliwy
sok jabłkowy
łyżeczka słodkiego sosu chili
prażony słonecznik lub inne pestki
suszona pietruszka i/lub rozmaryn
Truskawki, sałatę i szpinak myjemy i zostawiamy do wyschnięcia. Od truskawek odrywamy szypułki, kroimy na połówki (lub na ćwiartki, jeżeli są duże) i wrzucamy do dużej miski - sok, jaki będą wydzielać, wymiesza się z naszym sosem i stanie się jego składnikiem. Awokado obieramy ze skórki, przekrawamy wzdłuż na ćwiartki i kroimy na plasterki; dorzucamy do truskawek. Dodajemy cieciorkę, sałatę i szpinak (ilość i rozmiary wg potrzeb i uznania, ale nie powinny zdominować sałatki) i polewamy sosem:
Mieszamy musztardę z oliwą, sosem chili i przyprawami, dodajemy tyle soku jabłkowego, ile potrzebujemy do nadania pożądanej konsystencji oraz otrzymania potrzebnej ilości sosu; rozbełtujemy widelcem, żeby wszystkie składniki dobrze się połączyły i polewamy sałatkę. Podajemy z tostami; ostatnio zakochałam się w chlebie orkiszowym i jem go ze wszystkim, więc tym razem użyłam i jego.
A mnie zdumiewa, że marchewka teraz kosztuje 4 złote. Normalnie tarta marchewka zrobiła się ekskluzywnym daniem. Pięknie u Ciebie zakwitła:)
OdpowiedzUsuńniesamowity pomysł! zapisuję i gdy tylko truskawki stanieję wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńMajonez kielecki jednym z lepszych majonezów na rynku jest, więc protestuję ;)) A sałatke przetestuję :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam po kujawsku ;)