Kontynuując rozważania o historii jedzenia: ideę płatków na śniadanie, jako podstawowego posiłku, wymyślił amerykański lekarz John Graham. Nie interesowało go samo jedzenie, tylko dieta, a konkretnie - dieta ograniczająca podniety zmysłowe (coś jak jedzenie w buddyjskich klasztorach). Płatki z grubego ziarna miały być na przykład lekiem przeciwko masturbacji.
Graham wymyślił też bułki grahamki, za co jestem mu niezmiernie wdzięczna, chociaż nie wiem, z czego właściwie mnie leczą.
Kupiłam 2 jogurty sojowe (okrutnie drogie; mam nadzieję, że zrobi mi się własny na ich podstawie) i postanowiłam jeden z nich wypróbować- czyli zjeść :D Normalnie nie jem płatków, więc miałam pewne problemy ze składnikami, ale w końcu wymyśliłam coś takiego:
Pół szklanki płatków owsianych (lub innych) podsuszyć na patelni, w opiekaczu lub mikrofali, żeby zrobiły się chrupkie. Grubszy plaster arbuza pokroić w kostkę, usunąć pestki i lekko osuszyć ręcznikiem papierowym. Wrzucić do miseczki płatki, zalać pitnym jogurtem owocowym (mój był truskawkowy) i dodać arbuza.
Wyszło niespodziewanie dobrze, a podsuszone płatki nie rozmoczyły się. Muszę sobie zrobić granolę.
Z dodatkowych atrakcji: czekając na pociąg na dworcu w Poznaniu postanowiłam kupić coś do picia i weszłam do marketu Stop& shop. Za nami wleciał gołąb, usadowił się w lodówce i zaczął skubać kanapki :>
Dobrze, że nigdy nie kupowałam ofoliowanych bagietek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz na temat :>