To drugie śniadanie wzbudziło duże zainteresowanie, chociaż nie z powodu tego, co zrobiłam:
Po lewej: fraktalowy kalafior gotowany na parze i posolony
Pośrodku: kuskus na bulionie warzywnym i jeszcze trochę kalafiora
Po prawej: smażone słodko-kwaśne tofu
Tego śmiesznego, żółto-zielonego kalafiora zobaczyłam na targu i kupiłam za całe 2,50. W pudełku znalazła się może 1/5, a reszta trzyma się całkiem nieźle na lodówce. Rano ugotowałam go na parze bez niczego i posypałam solą zanim ostygł.
Słodko-kwaśne tofu:
kostka twardego tofu
łyżeczka sosu imbirowego
pół szklanki syropu winogronowego (takiego do rozcieńczania)
4 łyżki żurawiny (jeżeli owoce są całe, należy je dobrze rozgnieść)
łyżka octu winnego/owocowego
sól, pieprz, granulowany czosnek
Ze wszystkich składników robimy marynatę, dokładnie je mieszając, żeby powstała jednolita mieszanka. Zanurzamy pokrojone w plastry tofu, dokładnie je obtaczamy i ewentualnie dolewamy ciepłej wody, jeżeli marynata nie przykrywa ich całkowicie. Zostawiamy na kilka godzin (ja zostawiłam na noc). Przed użyciem odsączamy dokładnie i smażymy na złoto z obu stron w średniej ilości oleju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz na temat :>