W książce "Nigella gryzie" znalazłam przepis na bardzo prostą sałatkę pomidorową, którą z konieczności musiałam jeszcze uprościć :) Ma niestety jedną wadę - pomidory puszczają bardzo dużo soku, więc jeżeli nie chcecie zupy pomidorowej, musicie je jakoś odsączyć przed podaniem.
Przepis na 1 osobę: 2 pomidory parzymy i obieramy ze skórki, kroimy w kostkę. Zostawiamy na sicie do odsączenia (moja sugestia). Pół małej cebulki siekamy razem z ząbkiem czosnku i zalewamy oliwą; dodajemy sól. Gotowe pomidory mieszamy razem z warzywami i oliwą i ewentualnie posypujemy jakimś tam zielskiem, którego ja nie miałam pod ręką (a nie będę, wzorem mojej babci, uważać natki marchewki za jadalną zieleninę).
Tutaj moja wariacja (jak widać nieodsączona):
A tu druga wersja, z dodatkiem liści szpinaku i pieprzu:
Smacznego :)
do tej wersji ze szpinakiem dalas tylko liscie szpinaku czy cos jeszcze, brzmi i wyglada smakowicie...
OdpowiedzUsuńTak, tylko bardzo dużo pokrojonego, świeżego szpinaku, i trochę pieprzu i octu :)
OdpowiedzUsuńnatka marchewki? hardkor!!!!:)
OdpowiedzUsuń