Znowu zaopatrzyłam się w torbę najbardziej niezdrowego jedzenia w moim repertuarze - prażonej cebuli. Dodaję ją do dokładnie wszystkiego, jako chrupiące zwieńczenie kanapki ze zwykłym tofu, dodatek do zupy, posypkę na ziemniaki i przyprawę do dipów:
Te kanapki są posmarowane pyszną pastą z bakłażana i pomidorów ze słoika - po krótkiej medytacji supermarketowej uznałam, że i tak wyjdzie taniej, niż własnoręczna produkcja.
Postanowiłam też dać drugą szansę "pieczeni z tofu", w nadziei, że ta, którą jadłam kiedyś, przypadkowo przypominała podeszwę. Nie do końca się pomyliłam, podeszwa toto nie była, ale nie wyobrażam sobie wyprodukowania w warunkach domowych czegoś podobnie niesmacznego. Tutaj na pysznym chlebie musli, z toną cebuli i czekoladką marcepanową:
Jak widać, ostatnio nie jestem podłączona do internetu, więc blog - z konieczności - wraca do etapu zbiorczego publikowania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz na temat :>