To może niekoniecznie śniadaniowe danie, ale jako że bardzo mi zasmakowały i będę je wykorzystywać do śniadań na wynos uznałam, że wygodniej będzie umieścić przepis w osobnym poście, żeby potem wyszukiwarki znalazły ;)
Generalnie to jest przepis z Fatfree Vegan na okara crab cakes, ale że jestem przeciwniczką "fałszywych mięs" samowolnie zmieniam polską nazwę z krabowych na morskie :P (tym bardziej, że nijak krabami nie smakują...). O dziwo, zrobiłam je dokładnie wg przepisu, może dlatego, że przypadkiem wszystko miałam.
Do tego dania potrzebna jest okara, to jest taka pulpa która zostaje z wyrobu domowego mleka sojowego. Jak mleko zrobić samodzielnie można przeczytać u Kuchareczki, a ja jestem leniwa i kupiłam sobie ustrojstwo do robienia mleka sojowego na allegro (i jestem z niego bardzo zadowolona). Jeżeli nie macie weny mlekotwórczej, możecie po prostu użyć zmiksowanych ziaren ugotowanej soi. W przepisie podaję ilość okary wg oryginału, ja po prostu wzięłam tyle, ile wychodzi z wyrobu 3 litrów.
Przepis na pulpeciki:
bułka tarta, chyba że chcecie jak Susan V. robić własną, to wtedy zróbcie ze starego chleba
pół szklanki posiekanego selera naciowego (łodygi!! chociaż liście też można)
duża cebula, posiekana (wzięłam pół, ale moja była ogromna, nie mieściła się w moim wielkim łapsku)
pół zielonej papryki, posiekanej (o tym zapomniałam...)
ćwierć szklanki posiekanej natki pietruszki (użyłam natki selera i trochę suszonej)
półtorej szklanki okary (u mnie pełna miseczka, taka jak do płatków śniadaniowych)
pół szklanki błyskawicznych płatków owsianych
2 łyżeczki jakiejśtam przyprawy, ja użyłam granulowanego czosnku i mieszanki pieprzów i chyba jeszcze trochę płatków drożdżowych
łyżeczka pokruszonych dowolnych wodorostów (wzięłam łyżkę, w końcu morskie mają być, nie?)
+ ja dodałam 1 marchewkę, bo mi się uroiło, że jest w przepisie, a teraz widzę, że nie ma :P
no i sól!!
Generalnie proces jest prościutki: ja zamiast podsmażać warzywa podgotowałam je 5 minut na parze, a potem wymieszałam z wszystkimi składnikami poza bułką tartą, dodałam kroplę oliwy i lekko zmiksowałam (tak, żeby warzywa się rozdrobniły, ale nie zamieniły w papkę). Dodałam też trochę mąki kukurydzianej, bo ciasto wydawało mi się za rzadkie. Potem wystarczy ulepić z masy pulpeciki, obtoczyć je w bułce tartej (własnoręcznej lub beztrosko nabytej w sklepie - chociaż na mojej podany był skład ciasta, o dziwo) i smażyć tak jak kotlety, aż z obu stron zrobią się złociutkie i zaczną pachnieć zwołując wszystkich w okolicy do kuchni. Z tego przepisu wychodzi 10 pulpecików albo 5 pulpetów; ja oczywiście zrobiłam mniejsze, wielkości pół dłoni, bo większe by mi się rozpadły przy przewracaniu...
Tutaj przepiękne, robione dobrym aparatem w dobrym świetle zdjęcie autorki przepisu:
A tutaj moje, robione wieczorem na lodówce komórką, ocalałym 2 pulpecikom, bo reszta nie przeżyła nawet godziny:
One są tak pyszne, że będę robić częściej mleko sojowe, żeby mieć materiał na nie :P
co rozumiesz przez:
OdpowiedzUsuń"pełna miseczka, taka jak do płatków śniadaniowych"
ja jem płatki w różnych miseczkach ;)
bardzo ciekawe
Około 250-300 ml. Taka standardowa miseczka żaroodporna, bulionówka czy inna :)
OdpowiedzUsuńCześć, też mam to "ustrojstwo" z Allegro i też jestem zadowolona i na ten Twój przepis trafiłam, bo szukałam dań z wykorzystaniem okary. Dotychczas dostawały ją nasze kury (mieszkamy na wsi i hodujemy szczęśliwe kury, które mają byt jak za dawnych czasów i których nie zabijamy, bo jesteśmy wegetarianami, u nas wszystkie zwierzęta dożywają sędziwego wieku, albo takiego, który wyznaczy im śmiertelna choroba), ale teraz jest wiosna, dla kur dużo pysznej zieleniny i oto postanowiłam coś zrobić z tymi "resztkami". Dzięki za przepis i pozdrawiam, Twój blog od pół roku czytam regularnie, mam go w zakładkach "ulubione"!
OdpowiedzUsuń