Jedną z absolutnie niepotrzebnych rzeczy, jakie chciałam mieć, była zawsze kolekcja syropów do kawy o różnych smakach. Kawy dużo nie pijam, deserów nie robię, po co mi one - nie wiem. Przed zmasowanym zakupem zawsze powstrzymywał mnie skład owych, z góry nie zachęcający: syrop glukozowo-fruktozowy, sztuczny barwnik, sztuczny aromat, konserwantów od 1 do 6.
Ostatnio znalazłam jednak organiczny syrop anyżowy, do tego tańszy niż te wszystkie w kawiarniach, i używam go namiętnie w różnych konfiguracjach - od drinków, przez herbatę, ciasteczka (w planach), do dzisiejszego śniadania: kaszka manna na mleku sojowym (4 czubate łyżki kaszki na 1,5 szklanki mleka), nie słodzona, z łyżką syropu anyżowego (jest bardzo, bardzo mocny) i herbatą jaśminową. Pyszny, wyrazisty smak dla wielbicieli anyżku.
Nie przepadam za anyżem, ale moim niespełnionym marzeniem jest wielka butla syropu imbirowego:)
OdpowiedzUsuńSyrop imbirowy najlepiej się robi samemu, bo zostaje po tym pyszny, kandyzowany imbir - potrzebujesz tylko garnek z grubym dnem, dużo cukru i cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńO! Pochwal się, gdzie zanabyłaś ten anyżowy. Właśnie mi się taki zamarzył ;))
OdpowiedzUsuńChyba ci za dużo nie pomogę, bo kupiłam go w tej kawiarni: http://www.ekowiarnia.pl/ Mają tam mały sklepik z produktami, których używają do przyrządzania deserów i akurat był na wyprzedaży:) To jest ten syrop http://livingfood.pl/index.php?main_page=product_info&products_id=301
OdpowiedzUsuńtylko że strasznie drogi, ja zapłaciłam 27 zł za litr...
Uuu, Poznań - to to fakt! ;) Ale dzięki ;)
OdpowiedzUsuń