To jest moje śniadanie dokładnie sprzed tygodnia, tylko nie chciało mi się go wpisać:P Wykorzystano tu resztki z poprzedniego dnia, wielodaniowego obiadu który powstał na skutek kuchennej szajby. Sałatka na bazie przepisu z "Kuchni Wegetariańskiej" okazała się być pyszna, zwłaszcza uzupełniona o pyszny, aromatyczny sos autorstwa mojej współlokatorki - tajemniczej ręki pojawiającej się od czasu do czasu na zdjęciach :)
Sałatka
2 cukinie pokrojone w pałeczki
3/4 szklanki zielonej fasolki szparagowej
1zielona papryka
2 łodygi selera
w oryginale jeszcze pęczek rukwi wodnej, zignorowany w naszej wersji
Sos
garść nerkowców
pół szklanki mleka sojowego
mała główka czosnku
1-2 łyżeczki soku z cytryny
3 garście suszonej mięty lub 1 świeżej
2 cm kawałek świeżego imbiru
łyżka oliwy z oliwek
sól
Pokrojone wedle gustu cukinię i fasolkę ugotować na parze do miękkości i ostudzić. Paprykę umyć, wypestkować i pokroić w słupki tej samej długości co cukinia i fasolka. Umyte łodygi selera pociąć w talarki. Wymieszać wszystkie warzywa w misce, lekko je soląc. Wstawić do lodówki.
Do sosu obieramy czosnek i imbir, a następnie wszystkie składniki przekładamy do wysokiego naczynia i cierpliwie blendujemy na gładką masę. Wstawiamy do lodówki i polewamy nim sałatkę tuż przed podaniem, bo inaczej warzywa wchłoną cały jego smak i nie będzie już takie smaczne. Możemy też podać osobno sałatkę i osobno sos tak, żeby każdy zmieszał je w dowolnych proporcjach.
Tutaj sałatkę jadłam w towarzystwie moich ulubionych falafli z domowym pesto i była przepyszna, więc zamierzam ją zrobić jeszcze raz na Wielkanoc, co włącza ją niniejszym do akcji Kuchnia Wielkanocna :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz na temat :>