Nie chce mi się wierzyć, że nigdy nie podałam tu mojego ulubionego przepisu kanapkowego (czy raczej okołochlebowego, bo zazwyczaj wyjadam tą pastę chlebem z miseczki): pasta z białej fasoli. Przepis pochodzi z książki "Warzywny rock and roll" (która jest też przy okazji jednym z moich ulubionych tłumaczeń - oryginalny tytuł brzmi "Vegetables rock" czyli "Warzywa rządzą") i nazywa się "Puree Phoebe z białej fasoli na ciepło", co sugeruje, że nie tylko ja wyjadam świeżą fasolę jako danie własne.
Tu jest oryginalny przepis, wg którego oczywiście dania ani razu nie zrobiłam:
pokrojony ząbek czosnku
3 łyżki oliwy z oliwek
1/2 łyżeczki posiekanych świeżych liści rozmarynu (na oczy nie widziałam świeżego rozmarynu, jeżeli go tutaj dodaję, to w wersji suszonej; zazwyczaj dosypuję też tonę oregano i majeranek, bo bardzo do fasoli pasuje)
4 szklanki gotowanej fasoli lub fasoli z puszki (ja zawsze robię ten przepis z jednej, odsączonej puszki i tej samej ilości przypraw, co daje smaczne, idealnie doprawione puree, więc mniemam, że te 4 to błąd drukarski)
sól i pieprz
Zagotuj 1/4 szklanki wody z oliwą, rozmarynem i czosnkiem. Dodaj fasolę. Gotuj, często mieszając, dopóki całość nie będzie gorąca, Zdejmij z ognia. Widelcem lub w robocie kuchennym ugnieć fasolę na puree, przełóż do miski i dopraw solą i pieprzem.
To gotowanie fasoli jest o tyle sensowne, że ją zmiękcza i ułatwia miksowanie, no i otrzymujemy gorącą pastę. Można ten etap pominąć. Ja zazwyczaj wrzucam wszystko do blendera i miksuję na gładką masę, dolewając gorącej wody w razie oporu.
Pasta jest dobra gorąca i wyjadana z blendera, jest też pyszna na kanapce z ciemnego chleba. Nadaje się na bazę do sosu albo zupy, jako nadzienie albo jako ciepły lub zimny dip do surowych warzyw i krakersów. Tutaj na kanapkach z sałatą, pomidorem i - a jakże - pietruszką:
Tak naprawdę to nie jest mój ulubiony przepis. Ulubiona pasta to czerwona fasola z dużą ilością różnych papryk i pieprzów, z oryginału zostaje tylko fasola, oliwa i czosnek. Na dodatek po piętach goni ją przepis na tatar soczewicowy, więc uznajmy, że ta tutaj jest w pierwszej trójce kanapkowych pyszności.
Pasta bardzo dobra! Dzięki za przepis. Można jeszcze dodać ogórka konserwowego, też palce lizać!
OdpowiedzUsuńJeśli się ma maturę, to wyjada się TĘ pastę, a jeśli się nie ma, to OK, może być TĄ.
OdpowiedzUsuń