Bardzo się zdziwiłam, kiedy znalazłam dzisiaj na targu rzodkiewki - duże, soczyste i wcale nie przerośnięte. Wydawało mi się, że one rosną na wiosnę, może to drugi zbiór?
W każdym razie postanowiłam zrobić sobie tradycyjny,wiosenny twarożek, z rzodkiewkami, szczypiorkiem i ziołami.
Zaczynamy od kostki zwykłego tofu; w rondelku gotujemy wodę i wkruszamy je do wrzątku (czystego, bez soli czy oliwy). Tofu powinno po chwili wypłynąć, jeżeli nie, to mieszamy po dnie, żeby mu pomóc; kiedy woda się zagotuje zmniejszamy ogień i gotujemy jeszcze 5 minut.
Na gęstym sitku (lub zwykłym wyłożonym gazą) odcedzamy dokładnie wszystkie grudki. Przesypujemy je do miseczki i tam ucieramy z solą i ziołami - w moim przypadku było to suszone oregano i bazylia. Dodajemy pokrojoną rzodkiewkę i koperek w ilościach dowolnych, ja użyłam też natki pietruszki.
Po co w ogóle gotować to tofu? Zmienia nieco konsystencję i smak, po gotowaniu stając się bardziej podobne do białego sera. A w końcu miał to być twarożek...
Tak sobie myślę, że jeżeli ktoś ma katar, to mógłby spróbować jesiennej wersji twarożku - z suszoną miętą i majerankiem zamiast podanych przeze mnie przypraw, i pomidorem w miejsce rzodkiewki. Pietruszka może zostać, przyda się. Taki twarożek mógłby być lepszy serwowany tuż po zrobieniu, kiedy tofu jest jeszcze ciepłe i parujące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz na temat :>