piątek, 24 lipca 2009

Obiad w ciasteczku czyli mini fritatty

Idea wegańskiej fritatty - z masą z tofu i mąki zamiast jajek - jako uniwersalnego narzędzia do pozbywania się resztek z obiadu fascynowała mnie od dłuższego czasu. Chciałam robić takie mini-fritatty w mikrofalówce, w naczyniu do robienia jajek sadzonych w kształcie serduszek, ale najpierw nie miałam mikrofali, potem nie mogłam znaleźć, aż wreszcie upolowałam i oto one :)


Te tutaj są zupełnie oparte na resztkach, więc możecie podmienić wszystko właściwie, poza makaronem no i masą z tofu:)

pół kostki naturalnego tofu
łyżka mąki z cieciorki (besan)
łyżka oliwy z oliwek
łyżka płatków drożdżowych
1/3 szklanki gorącej wody
sól

ok. pół szklanki ugotowanego makaronu (mój był z pesto pomidorowym)
trochę świeżej cebuli-do smaku
pół świeżej zielonej papryki
1 papryczka serrano z zalewy
łyżeczka świeżego, siekanego imbiru

Do miski rozkruszyć tofu, posypać płatkami drożdżowymi, mąką i polać oliwą, wymieszać. Dolać gorącą wodę i zmiksować na gładką, żółtą masę. Doprawić solą do smaku (jeżeli spróbujecie surowej masy to będzie miała dziwny smak surowej cieciorki albo niedogotowanego grochu, ale nie przejmujcie się, po prostu dodajcie tyle soli, żeby było słone na wasz gust). Wymieszajcie masę z makaronem i dodajcie posiekane warzywa. Do naczynia na fritattę (zawsze możecie użyć po prostu głębokiego talerza i zrobić jedną dużą) wlewamy powoli masę starając się, żeby w każdym serduszku znalazło się tyle samo makaronu. Wkładamy bez przykrycia (to ważne, inaczej masa się nie zapiecze!) do mikrofalówki na najwyższą moc (min 700, najlepiej 850) na 10 minut - jeżeli po tym czasie nie wyjdą nam spójne, sprężyste serduszka-zapiekanki, to dodajemy kolejne 5 minut. Pozwalamy wystygnąć w naczyniu, bo są bardzo delikatne, i przekładamy ostrożnie na talerz czy do pudełka na śniadanie.


Wczoraj zobaczyłam po deszczu coś zupełnie kosmicznego - żółte niebo!


Tutaj jest różowawe, ale ono było po prostu żółte, jak dynia albo melon. Po 20 minutach nabrało zwyczajniejszych kolorów i wyszła tęcza:


Może ten żółty to była po prostu mega-tęcza, tak wielka, że nie widziałam z okna nic poza nią? Nie wiem, ale gdyby w tamtym momencie wylądowało w pobliżu UFO, nie byłabym zaskoczona.

1 komentarz:

Pisz na temat :>

Ranking i toplista blogów i stron