Zastanawiałam się wczoraj, co można nowego zrobić z tofu? I wpadłam na pomysł zrobienia gniazdek z bułek z zapieczonym nadzieniem. Wbrew pozorom jest to bardzo szybkie danie i jeżeli macie opiekacz albo szybko nagrzewający się piekarnik warto spróbować:)
Nie mam niestety zdjęcia efektu końcowego, siadły mi baterie. Wyglądało apetycznie w każdym razie i smak spełniał pokładane w przepisie nadzienie: chrupiąca bułeczka, delikatne, kremowe nadzienie, chrupiąca papryka i podpieczony pomidor... mniam.
jedna gruba bułka (im więcej miąższu tym więcej nadzienia)
ćwierć kostki tofu naturalnego
ćwierć szklanki mleka sojowego
pół małej cebulki
pół małej papryki - dowolny kolor
łyżka siekanego koperku
dwa duże plastry pomidora
sól, pieprz, ulubiona mieszanka ostrych przypraw
Zaczynamy od podsmażenia papryki na małej ilości tłuszczu; kiedy się zeszli dodajemy pokruszone tofu i smażymy na złoty kolor. Wrzucamy je do blendera, dodajemy przyprawy (proponuję solić na końcu), i mleko. Wszystko blendujemy na gładką masę, z którą mieszamy paprykę pokrojoną w bardzo drobną kostkę; ja posiekałam ją razem z koperkiem (też dodajemy)
Przekrawamy bułkę na pół i wyskubujemy miąższ tak, żeby powstała miseczka:
Napełniamy bułkę nadzieniem tak, żeby nie wystawało, przykrywamy plastrem pomidora i solimy. Pieczemy aż bułka się zrumieni a nadzienie osiągnie kremową konsystencję.
Polecam wszystkim eksperymentowanie z przyprawami, to naprawdę pyszna sprawa:)
Przy okazji chciałam podziękować osobie, która wrzuciła mnie na Wykop i powiedzieć wszystkim, którzy uważają, że weganizm jest nawiedzony, żeby poszli się bujać:)
czwartek, 30 września 2010
wtorek, 28 września 2010
domowe cappucino
Skończyła mi się czekolada i musiałam pocieszyć się czymś równie pysznym: padło na cappucino.
W zeszłym tygodniu zobaczyłam w jakimś programie genialny w swojej prostocie sposób na spienianie mleka tak, żeby można było sobie w domu przyrządzić prawdziwe cappucino. Albo podrobić latte z Coffee Heaven. Moi rodzice teoretycznie mają ekspres ciśnieniowy, ale nigdy nie udało mi się go rozszyfrować (instrukcji brak), ja jakiś czas temu kupiłam taką wibrującą trzepaczkę, która jest fatalnym, rozwalającym się i nie dającym żadnych efektów urządzeniem - może dlatego, że dałam za nią jakieś 5 zł? W każdym razie ten pomysł mi się spodobał, ponieważ wymagał tylko jednego sprzętu, który mam w domu, a mianowicie kawiarki typu french press. To bardzo przydatne urządzenie, zwłaszcza w pracy, gdzie nie każdy ma ochotę wybierać między kawą rozpuszczalną a fusiastą; ja używałam jej tez do parzenia drobnej herbaty, prześlizgującej się przez oczka zaparzaczy. W każdym razie metoda jest bardzo prosta:
Potrzebna nam wspomniana wyżej zaparzarka oraz gorące mleko: z jednej trzeciej szklanki dostajemy szklankę spienionego, czyli tyle, ile potrzeba do dwóch filiżanek kawy. Wlewamy mleko do środka i zaczynamy szybko poruszać tłokiem przez 15 sekund.
Z powyższej ilości mleka otrzymujemy tyle sztywnej pianki:
Teraz tylko przelewamy całość do filiżanek i już mamy profesjonalnie wyglądające cappucino:
Robiłam też tą techniką gorącą czekoladę (ubijając połowę gotowej czekolady) Masala Chai oraz zieloną herbatę z kardamonem, wszystko pyszne. Nie wspominając już o tym, jak smaczne jest samo ubite mleko z syropem:)
W zeszłym tygodniu zobaczyłam w jakimś programie genialny w swojej prostocie sposób na spienianie mleka tak, żeby można było sobie w domu przyrządzić prawdziwe cappucino. Albo podrobić latte z Coffee Heaven. Moi rodzice teoretycznie mają ekspres ciśnieniowy, ale nigdy nie udało mi się go rozszyfrować (instrukcji brak), ja jakiś czas temu kupiłam taką wibrującą trzepaczkę, która jest fatalnym, rozwalającym się i nie dającym żadnych efektów urządzeniem - może dlatego, że dałam za nią jakieś 5 zł? W każdym razie ten pomysł mi się spodobał, ponieważ wymagał tylko jednego sprzętu, który mam w domu, a mianowicie kawiarki typu french press. To bardzo przydatne urządzenie, zwłaszcza w pracy, gdzie nie każdy ma ochotę wybierać między kawą rozpuszczalną a fusiastą; ja używałam jej tez do parzenia drobnej herbaty, prześlizgującej się przez oczka zaparzaczy. W każdym razie metoda jest bardzo prosta:
Potrzebna nam wspomniana wyżej zaparzarka oraz gorące mleko: z jednej trzeciej szklanki dostajemy szklankę spienionego, czyli tyle, ile potrzeba do dwóch filiżanek kawy. Wlewamy mleko do środka i zaczynamy szybko poruszać tłokiem przez 15 sekund.
Z powyższej ilości mleka otrzymujemy tyle sztywnej pianki:
Teraz tylko przelewamy całość do filiżanek i już mamy profesjonalnie wyglądające cappucino:
Robiłam też tą techniką gorącą czekoladę (ubijając połowę gotowej czekolady) Masala Chai oraz zieloną herbatę z kardamonem, wszystko pyszne. Nie wspominając już o tym, jak smaczne jest samo ubite mleko z syropem:)
niedziela, 26 września 2010
serek z suszonymi pomidorami i rzodkiewką
Zamierzałam zrobić w tej wersji smakowej fermentowany serek z migdałów, ale nie starczyło mi czasu (również na zakupy), więc po prostu zmieliłam nerkowce na krem jak w tym przepisie. Wyszedł naprawde pyszny, kremowy serek do kanapek, idealnie nadających się na wyprawę za miasto. Zdjęcia robiłam wieczorem, więc trochę zamglone, ale dają ogólny pogląd sprawy:
na 2 duże kanapki, ok 100g serka:
50 g nerkowców
2 suszone pomidory
3 rzodkiewki
łyżka posiekanej zielonej części pora (zamiast cebuli, która nadawałaby intensywny aromat kanapce)
szczypta słodkiej papryki i pieprzu cayenne, sól
ew. trochę oleju i ciepłej wody, gdyby nie chciało się miksować.
Pomidory, jeżeli są suche, moczymy we wrzątku aż zmiękną; jeżeli z oleju - osuszamy. Siekamy na małe kawałki razem z umytą rzodkiewką. W blenderze miksujemy nerkowce z przyprawami, dodając wodę lub oliwę, jeżeli nie chce się zmiksowac na gładko (może być od pomidorów). Z masą orzechową mieszamy pomidory, rzodkiewkę i warzywa, smarujemy na kanapce.
Jeżeli lubicie ostre smaki, spróbujcie dodawać pora zamiast cebuli; nie pachnie nawet w jednej trzeciej tak intensywnie, a nadaje podobny smak i przyjemną świeżość potrawom, jak w tym przypadku. Serek bardzo dobrze komponuje się ze świeżą pqapryką lub innymi chrupiącymi warzywami.
Smacznego!
na 2 duże kanapki, ok 100g serka:
50 g nerkowców
2 suszone pomidory
3 rzodkiewki
łyżka posiekanej zielonej części pora (zamiast cebuli, która nadawałaby intensywny aromat kanapce)
szczypta słodkiej papryki i pieprzu cayenne, sól
ew. trochę oleju i ciepłej wody, gdyby nie chciało się miksować.
Pomidory, jeżeli są suche, moczymy we wrzątku aż zmiękną; jeżeli z oleju - osuszamy. Siekamy na małe kawałki razem z umytą rzodkiewką. W blenderze miksujemy nerkowce z przyprawami, dodając wodę lub oliwę, jeżeli nie chce się zmiksowac na gładko (może być od pomidorów). Z masą orzechową mieszamy pomidory, rzodkiewkę i warzywa, smarujemy na kanapce.
Jeżeli lubicie ostre smaki, spróbujcie dodawać pora zamiast cebuli; nie pachnie nawet w jednej trzeciej tak intensywnie, a nadaje podobny smak i przyjemną świeżość potrawom, jak w tym przypadku. Serek bardzo dobrze komponuje się ze świeżą pqapryką lub innymi chrupiącymi warzywami.
Smacznego!
piątek, 24 września 2010
Sałatka z kukurydzy i awokado
Blogger powitał mnie komunikatem (nie po raz pierwszy, ale nigdy nie zwróciłam na niego uwagi) : "Zdjęcia z Twojego bloga mają własny album w witrynie Picasa Web Albums. Obejrzyj je." Dziwnie to zabrzmiało, takie spersonifikowane, zdjęć już się po prostu nie ma, one też mogą mieć coś własnego. Jakby to było coś, z czego mam być dumna, typu "Twoje dziecko ma swój obrazek na wystawie szkolnej" albo "Książka, którą napisałaś, doczekała się recenzji w gazecie". W każdym razie zajrzałam. Nie widzę różnicy między jednym aparatem a drugim, w ogóle nie widzę żadnej różnicy między zdjęciami, większość jest za ciemna, wszystkie podobne, chyba przez te trzy lata niczego się nie nauczyłam. Omletu w sumie też się nie nauczyłam. Za to torty zaczynają wychodzić mniej krzywe.
W artykule o kuchni australijskiej znalazłam linka do serwisu z ichnią kuchnią i spędziłam trochę czasu przeglądając go (tak, przejrzałam CAŁĄ stronę. Potrafię); znalazłam różne ciekawe rzeczy, sos z kiwi, bułki z winogronami i rozmarynem albo samosy z chleba, oraz poniższą sałatkę:
1 awokado (robiłam z pół porcji, i dobrze)
puszka kukurydzy, odsączonej
szalotka
garść natki pietruszki (w oryginale kolendra)
2 łyżki soku z cytryny
sól i biały pieprz (mój dodatek)
Jak zapewne się domyślacie, awokado wyjąć ze skórki, pokroić wymieszać, podać.
To nie jest zła sałatka. Właściwie smakowała wszystkim, poza mną. Musiałam ją dosolić, bo inaczej się nie dało, dodałam pieprzu i była znośna, ale kukurydza w takiej ilości to dla mnie gruba przesada. Trzy razy za gruba. Najlepsze jest to, że pasuje do awokado i nie za bardzo mam pomysł, czym by ją można zastąpić. Groszkiem pewnie, ale czy to nie będzie smakować jak groszek w majonezie?
Jestem chwilowo zniechęcona do kuchni australijskiej.
W artykule o kuchni australijskiej znalazłam linka do serwisu z ichnią kuchnią i spędziłam trochę czasu przeglądając go (tak, przejrzałam CAŁĄ stronę. Potrafię); znalazłam różne ciekawe rzeczy, sos z kiwi, bułki z winogronami i rozmarynem albo samosy z chleba, oraz poniższą sałatkę:
1 awokado (robiłam z pół porcji, i dobrze)
puszka kukurydzy, odsączonej
szalotka
garść natki pietruszki (w oryginale kolendra)
2 łyżki soku z cytryny
sól i biały pieprz (mój dodatek)
Jak zapewne się domyślacie, awokado wyjąć ze skórki, pokroić wymieszać, podać.
To nie jest zła sałatka. Właściwie smakowała wszystkim, poza mną. Musiałam ją dosolić, bo inaczej się nie dało, dodałam pieprzu i była znośna, ale kukurydza w takiej ilości to dla mnie gruba przesada. Trzy razy za gruba. Najlepsze jest to, że pasuje do awokado i nie za bardzo mam pomysł, czym by ją można zastąpić. Groszkiem pewnie, ale czy to nie będzie smakować jak groszek w majonezie?
Jestem chwilowo zniechęcona do kuchni australijskiej.
koktajl i sałatka
Żyję! Gubię tylko wszystko, a mój komputer umiera. Udało mi się znaleźć bluetooth i zmusić go do współpracy, więc pojawiam się z powrotem. W zamian za to siadł mi czytnik kart. Ech.
Asieja zainspirowała mnie do wykorzystania śliwek z ogrodu; przypomniałam sobie, że bardzo lubię sok śliwkowy i może w koktajlu będą jadalne... Jej wersja zawiera jogurt, śliwki i banan, moja jabłko, śliwki, banana i jakiś anonimowy sok. A może wodę mineralną?
1 banan
1 jabłko
szklanka wypestkowanych śliwek
gałka muszkatołowa, cukier i cynamon
do rozcieńczenia: sok lub woda mineralna (u mnie to chyba była jednak woda)
Ładnie zmiksować i posypać cynamonem:)
Asieja zainspirowała mnie do wykorzystania śliwek z ogrodu; przypomniałam sobie, że bardzo lubię sok śliwkowy i może w koktajlu będą jadalne... Jej wersja zawiera jogurt, śliwki i banan, moja jabłko, śliwki, banana i jakiś anonimowy sok. A może wodę mineralną?
1 banan
1 jabłko
szklanka wypestkowanych śliwek
gałka muszkatołowa, cukier i cynamon
do rozcieńczenia: sok lub woda mineralna (u mnie to chyba była jednak woda)
Ładnie zmiksować i posypać cynamonem:)
Ostatki pomidorów wykorzystuję na surowo. Te żółte są słodko-kwaśne i nadają się do jedzenia bez żadnych dodatków; lubię polewać je oliwą, posypywać pieprzem i ziołami. Albo, tak jak tutaj, cienko pokrojonym, usmażonym "na bekon" wędzonym tofu:
Piję gorącą czekoladę do każdego śniadania.
Blogger wreszcie wpadł na to, żeby można było dodawać po kilka zdjęć na raz! Wow! Gratulacje dla bystrych umysłów! Również za to, że różne usługi Google najpierw nie były ze sobą kompatybilne i trzeba je było dodawać ręcznie, a potem bez uprzedzenia zostały zintegrowane, więc przez jakiś czas działały sobie podwójnie, a przy zmianie szablonu wywalono te stare nie powiadamiając o tym wywalającego ani nie mówiąc mu, że może je znaleźć gdzie indziej, bo w międzyczasie je zintegrowano. Wszystko już naprawiłam, ale wkurw został. Zaczynam lubić Facebooka, który traktuje mnie na każdym kroku jak dziecko i każe potwierdzić, że zrozumiałam straszliwie wielkie zmiany typu zamianę "zostań fanem" na "lubię to". Przynajmniej mówi, co robi.
środa, 8 września 2010
ALT, kanapka z awokado
Klasyczna kanapka amerykańska to albo masło orzechowe z dżemem, albo BLT - bekon, sałata i pomidor. Lubię zastępować w niej mięso awokado, ponieważ jest bardzo kremowe i tłuste i nadaje przez to odpowiedni posmak bułce:)
Polałam ją słodkim sosem chili i sosem teriyaki. Kiedy ją robiłam pomyślałam, że byłaby to idealna kanapka do szkoły i w tym momencie uderzyłam głową o kant szafki - faktycznie, awokado w szkole to zły pomysł, sczernieje i zgorzknieje, masz rację szafko, że mi o tym przypomniałaś.
Kupiłam też bardziej niż przyzwoitą gorącą czekoladę w proszku. Tak tylko, żeby mi smucić się jesienią. Staram się nie pić jej częściej niż raz dziennie, żeby na dłużej starczyła, ale ciężko mi idzie:)
Czekolada jest klasycznie gotowana w rondelku i o ile na początku wydaje się, że będzie płynna, to w filiżance szybko gęstnieje i kiedy osiągnie temperaturę picia przypomina już taką kawiarnianą:
Zdecydowanie mniej z nią roboty niż z domową:) Wybrałam właśnie tą, bo w składzie miała nie tylko kakao, jak większość, ale także masę kakaową. Faktycznie, czuć.
Korzystam też z resztek słońca, wybierając się na mniej lub bardziej odległe pikniki. Śniadania na dworze tak szybko odchodzą...
Trójkąty pomidorowe ze świeżym chili (idealny dodatek), pół gotowanej kukurydzy z oliwą i solą oraz ogórek kiszony. Ogórki fantastycznie komponowały się z trójkątami:)
Polałam ją słodkim sosem chili i sosem teriyaki. Kiedy ją robiłam pomyślałam, że byłaby to idealna kanapka do szkoły i w tym momencie uderzyłam głową o kant szafki - faktycznie, awokado w szkole to zły pomysł, sczernieje i zgorzknieje, masz rację szafko, że mi o tym przypomniałaś.
Kupiłam też bardziej niż przyzwoitą gorącą czekoladę w proszku. Tak tylko, żeby mi smucić się jesienią. Staram się nie pić jej częściej niż raz dziennie, żeby na dłużej starczyła, ale ciężko mi idzie:)
Czekolada jest klasycznie gotowana w rondelku i o ile na początku wydaje się, że będzie płynna, to w filiżance szybko gęstnieje i kiedy osiągnie temperaturę picia przypomina już taką kawiarnianą:
Zdecydowanie mniej z nią roboty niż z domową:) Wybrałam właśnie tą, bo w składzie miała nie tylko kakao, jak większość, ale także masę kakaową. Faktycznie, czuć.
Korzystam też z resztek słońca, wybierając się na mniej lub bardziej odległe pikniki. Śniadania na dworze tak szybko odchodzą...
Trójkąty pomidorowe ze świeżym chili (idealny dodatek), pół gotowanej kukurydzy z oliwą i solą oraz ogórek kiszony. Ogórki fantastycznie komponowały się z trójkątami:)
środa, 1 września 2010
co lubię
Wczoraj był Dzień Blogów i z tej okazji zabawy z nagrodami, ale ja włączyłam komputer dopiero po 23 i i tak bym nie zdążyła, wobec tego kontynuuję zarażanie w dniu dzisiejszym:) Wydaje się, że były dwie odmiany tegoż, więc powołam się na tą obszerniejszą:)
1) Kto przyznał ci nagrodę? Dużo osób:
mathildaa
mnemonique
Patrycja Antonina czyli feetonhorizon
gotowanie.net.pl
2) 10 rzeczy, które lubisz. Naprawdę ciężko nad tym myślałam:) Jak wybrać 10 rzeczy z tysiąca... w końcu wzięłam po jednym z każdej kategorii:
3) 10 blogów, które polecasz. Po ciężkim wzdychaniu wybrałam co następuje:
elo lala - jakoś go lubię, pewnie za ekologiczną dziewczynę, która rozszerzyła mój imprezowy repertuar strasznych piosenek
zamykaną i otwieraną ponownie łączkę kłapouchego
Fast Food Eaters, mimo że nie recenzują gotowych pierogów, czyli mojego ulubionego fastfoodu
I can't believe it's vegan, ano
I love tofu, bo dostałam od niej dżem cytrynowy i przepis na niego, a do dziś nie chce mi się go zrobić i liczę na to, że jeszcze trochę wycyganię:)
więcej yofu, no bo jak nie
nowy blog reasons not rules, żeby się dobrze rozwijał:)
Hello Morning, bo się fajnie nazywa:)
xvegeliciousx, bo też ciągle robię muffinki (oraz ciastka, i teraz muszę sprzedać na Allegro półkę spódnic, w które już się nie mieszczę. Może ktoś chce cały worek, przynajmniej 10 sztuk, rozmiar 38?)
Alchemia Zdrowia, dobrze się czyta i podaje ciekawe informacje.
Naprawdę, czytam tylko blogi kulinarne:)
1) Kto przyznał ci nagrodę? Dużo osób:
mathildaa
mnemonique
Patrycja Antonina czyli feetonhorizon
gotowanie.net.pl
2) 10 rzeczy, które lubisz. Naprawdę ciężko nad tym myślałam:) Jak wybrać 10 rzeczy z tysiąca... w końcu wzięłam po jednym z każdej kategorii:
- Nicka Cave i Amandę Palmer
- zapach zielonej herbaty - na wszystkim, jako jedzenie, świeczki, perfumy, odświeżacz powietrza, cukierki czy pranie
- koktajl z awokado
- słuchanie deszczu za oknem - kiedy pada wyłączam muzykę i patrzę na bąbelki na ulicach. W ogóle lubię patrzeć na wodę.
- jeżdżenie autobusami. Właściwie wszystkim, ale autobusami najbardziej.
- Tor saneczkowy na Malcie:)
- stawianie tarota
- Investigation Discovery
- fioletowe sukienki
- filmy Gusa van Santa
3) 10 blogów, które polecasz. Po ciężkim wzdychaniu wybrałam co następuje:
elo lala - jakoś go lubię, pewnie za ekologiczną dziewczynę, która rozszerzyła mój imprezowy repertuar strasznych piosenek
zamykaną i otwieraną ponownie łączkę kłapouchego
Fast Food Eaters, mimo że nie recenzują gotowych pierogów, czyli mojego ulubionego fastfoodu
I can't believe it's vegan, ano
I love tofu, bo dostałam od niej dżem cytrynowy i przepis na niego, a do dziś nie chce mi się go zrobić i liczę na to, że jeszcze trochę wycyganię:)
więcej yofu, no bo jak nie
nowy blog reasons not rules, żeby się dobrze rozwijał:)
Hello Morning, bo się fajnie nazywa:)
xvegeliciousx, bo też ciągle robię muffinki (oraz ciastka, i teraz muszę sprzedać na Allegro półkę spódnic, w które już się nie mieszczę. Może ktoś chce cały worek, przynajmniej 10 sztuk, rozmiar 38?)
Alchemia Zdrowia, dobrze się czyta i podaje ciekawe informacje.
Naprawdę, czytam tylko blogi kulinarne:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)