Na zakończenie bardzo owocnej
akcji Wegańskie Święta wrzucam swoje własne menu świąteczne. Zamiast bawić się w imitacje kiełbasy i podobne klimaty postawiłam na przypadkowe sałatki, pasztet z fasoli i polsojowe nuggetsy w sosie chili:) Zamierzałam zrobić
brokuły w sosie chrzanowym i nabyłam nawet ciasto i chrzan, ale brokułów w sklepach zabrakło.... serio! Zamiast tego zabrałam się za pieczenie: upiekłam z siostrą ciastka owsiane, babkę pomarańczową i dwa ciasta. Voila:
BABKA POMARAŃCZOWA która może mieć też inny kształt, ale wychodzi z niego dobra babka:
1,5 szkl mąki
3/4 szkl cukru
łyżeczka sody
pół łyżeczki soli
szkl soku pomarańczowego
1/4 szkl oleju
łyżka octu
łyżeczka wanilii
To właściwie żaden przepis (i za to kochamy kuchnię wegańską): mokre z mokrym, suche z suchym, mokre z suchym na gładko, wlać do bardzo, bardzo dobrze wytłuszczonej formy na babkę i piec 30-35 min w 180 stopniach. Ciasto gotowe kiedy patyczek jest suchy i jeżeli pieczecie w formie "z kominem" to trzeba sprawdzić, czy przypadkiem od wewnątrz i na dnie nie jest jeszcze płynne, podczas gdy z wierzchu i na zewnątrz prawie się spiekło. Może tylko moja kamionkowa forma tak ma.
CZEKOLADOWE CIASTKA OWSIANE z
Vegan Cookies Invade Your Cookie Jar
2 szkl płatków owsianych błyskawicznych
1 2/3 szkl mąki
pół szkl kakao
pół łyżeczki sody
pół łyżeczki proszku do pieczenia (tak, oba są potrzebne)
szczypta soli
szkl do półtorej cukru (te amerykańskie standardy....)
2 łyżki zmielonego siemienia lnianego
szkl mleka sojowego
pół szkl oleju
starta na wiórki tabliczka gorzkiej czekolady
cukier waniliowy i ew. aromat migdałowy
To są moje proporcje i to, jak ja robię te ciastka, a są to drugie najlepsze ciastka czekoladowe we wszechświecie*: W wysokiej szklance mieszamy trzepaczką mleko z cukrem, siemieniem, olejem i aromatami. Wszystko co pozostało poza czekoladą mieszamy w dużej misce i powoli, starannie mieszając, wlewamy mokre. Na koniec dodajemy czekoladę i mieszamy kilka razy, od niechcenia: za dużo mieszania skutkuje gumowatymi ciastkami. Nakładamy ciasto łyżką ma wysmarowaną blachę (najlepsza jest okrągła łyżka do lodów) co 5 cm: mi na jedną blachę wchodzi 9 -12 ciastek i zużywam dwie na ten przepis. Pieczemy 15 minut w 180 stopniach i ani chwili dłużej (można chwilę krócej) bo nawet jeżeli wydają się jeszcze mokre, to stwardnieją po upieczeniu. Po 10-15 minutach rozpoczynamy procedurę zdejmowania ich z blachy i do tego czasu powinny już być twarde i ciastkowe. Ludzie zabijają dla nich i sprzedają swoje ciało.
CIASTO MALINOWO- WIŚNIOWE z
Vegan Pie in the sky pożyczonego do
Wegan Nerda
kilo malinowiśni, mrożonych i nierozmrożonych albo skompociałych i odsączonych (koniecznie!)
5 łyżek mąki ziemniaczanej
na ciasto i kruszonkę:
2,5 szkl mąki
szczypta soli
2/3 szkl oliwy
kilka łyżek lodowatej wody
łyżeczka octu winnego
NA PÓŁTOREJ GODZINY PRZED wstawieniem ciasta wkładamy oliwę w szklance lub plastikowym pojemniczku do zamrażalnika. Wyjmujemy jak zmętnieje i zagęści się, czyli po godzinie. Bardzo, bardzo ważny krok.
Mieszamy mąkę i sól w misce. Powoli dolewamy oliwę tworząc okruszki. staramy się zagnieść okruszki w ciasto dodając po łyżeczce ocet oraz zimną wodę. ciasto jest gotowe kiedy powstaje z niego gładka, sprężysta kula. Dzielimy je na dwie nierówne części i wstawiamy do lodówki na pół godziny.
Po rozgrzaniu piekarnika wałkujemy większą kulę ciasta i przenosimy ją do formy do tarty lub, jeżeli nie udało się go rozwałkować, co się zdarza najzdolniejszym z nas, wylepiamy ją. Zimne/suche owoce obsypujemy w misce mąką ziemniaczaną i tak obtoczone wysypujemy na ciasto. Z mniejszej jego części robimy kruszonkę i posypujemy wierzch; można zrobić kratkę albo inne cuda, jak kto lubi:) Pieczemy 20 min w 220 stopniach i potem jeszcze 15-20 min w 180.
CIASTO MANDARYNKOWE z tej samej publikacji, przy czym w oryginale są brzoskwinie albo śliwki i w ogóle trochę inny przepis na ciasto, bo zapomniałyśmy dodać oleju i cukru i wyszło i tak dobre:
kilo mandarynek, obranych i podzielonych na cząstki (tak, białe też obrać)
garść cukru pudru wymieszana z łyżeczką cynamonu
pół szklanki drobno siekanych orzechów, wręcz zmielonych na mąkę (można tak i tak)
1,5 szkl mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia (tak, właśnie tyle)
pół łyżeczki sody
szczypta soli
cynamon i kardamon, lub imbir
szkl mleka sojowego
2 łyżeczki octu jabłkowego
1/4 szkl cukru
1/6 szkl oleju
Mieszamy mleko z octem i odstawiamy na 5 minut. Po tym czasie nie robimy tego, co moja siostra i nie zapominamy wymieszać tego z olejem i cukrem. Bez nich wyszło całkiem ok, ale trochę się przyda, więc podałam tutaj zmniejszone ilości.
Mieszamy wszystko suche razem.
W misce mieszamy mandarynki z cukrem i cynamonem tak, żeby je kompletnie pokryć.
Do suchego wlewamy powoli, starannie mieszając mokre, aż powstanie ciasto. Ciasto wylewamy do natłuszczonej tortownicy lub formy do tarty i na wierzchu rozsypujemy lub układamy kawałki mandarynek. Nie bójcie się, ten brązowy cukier spłynie. Ciasto pieczemy 45 min w 180 stopniach i musi zupełnie ostygnąć zanim zabierzemy się do krojenia. Pyszne i bardzo domowe.
Z tego całego przejedzenia nie zrobiłam im zdjęć w świątecznej krasie i muszą wam wystarczyć fotki ciasta, które przejechało pół kraju pociągiem: utrzymało przy tym i kształt, i strukturę, i smak, więc sami widzicie: to naprawdę dobre ciasta! Zdjęcia pojawią się sukcesywnie w przeciągu 2 godzin.
Na koniec, żeby pozostać w miłej atmosferze poczęstuję was piosenką, którą usłyszałam przedwczoraj w sklepie i cały czas za mną chodzi:
Siaababamak
* pierwsze najlepsze ciastka czekoladowe świata to Mexican Chocolate Snickerdoodles z tej samej książki. Zdecydowane must have.