Wczoraj wróciłam do domu o wiele później, niż mi się wydawało, że wrócę i nie zdążyłam powrzucać przepisów, a chciałam tę górę mieć z głowy jeszcze w listopadzie; więc szybko i zwięźle prezentuję pyszną sałatkę do kanapek;)
Nauczyłam się, metodą doświadczalną, że kiedy brakuje mi jakiegoś nie wegańskiego dania to zazwyczaj nie chodzi o składniki, tylko o teksturę; więc kiedy po ułożeniu menu dla koleżanki zamarzyła mi się pasta jajeczna zaczęłam szukać składników mogących dać taką konsystencję, a nie smak.
Wariacki przepis na majonez z makaronu dostałam od pana ze sklepu z herbatą i zdrową żywnością kiedy w zeszłym roku skarżyłam mu się na ceny Orico. Wzbogaciłam go o pestki słonecznika, namoczone, żeby lepiej się miksowały; reszta składników przyszła sama.
szklanka ugotowanej cieciorki
pół szklanki ugotowanego makaronu
garść pestek słonecznika, namoczonych
szklanka surowych różyczek kalafiora
mała cebulka
1/3 szklanki oleju/oliwy
2 łyżki octu
sól, pieprz, świeży szczypiorek i inne przyprawy, które dodalibyście do pasty kanapkowej (ja wrzuciłam różne zielska)
Cebulkę siekamy i podsmażamy na 2 łyżkach oliwy, aż się zezłoci; ostawiamy do ostygnięcia. Pestki mieszamy z połową pozostałej oliwy i miksujemy na w miarę gładką masę (chodzi o to, żeby nie pozostawały w całości); kiedy zacznie powstawać pasta dodajemy makaron, ocet i przyprawy i blendujemy na gładko, dolewając olej w razie potrzeby. Cieciorkę miksujemy na małe kawałki - nie na gładko tak jak do hummusu, to samo robimy z kalafiorem. Mieszamy z pastą słonecznikową i dosalamy.
Znika straszliwie szybko i nikt nie może się jej oprzeć.