Na owocowo: mus ze świeżych papierówek z łyżeczką syropu z agawy, cynamonem i mrożonym bananem

Deserowo: pianka - ptasie mleczko kokosowe, brzoskwinie i mocne kakao

Do glinianego garnuszka wkłada się tabliczkę czekolady, zalewa wodą i stawia na ogniu. Kiedy woda zawrze, zdejmuje się garnek z ognia i mieszka, żeby czekolada była dokładnie rozpuszczona, a potem ubija się ją trzepaczką, aż powstanie jednolita masa. Znowu stawia się garnuszek na płycie kuchennej. Kiedy czekolada zawrze drugi raz i będzie chciała kipieć, trzeba zdjąć ją z ognia i natychmiast postawić znowu, żeby zawrzała po raz trzeci. Wtedy odstawia się garnek i znowu chwilę ubija. Gliniane kubki napełnia się do połowy, a resztę czekolady ubija się dalej. W końcu rozlewa się całą czekoladę do kubków i podaje z gęstą pianą na wierzchu. Zamiast wody można użyć mleka, ale wtedy tylko raz doprowadza się do wrzenia, i kiedy ponownie stawia się czekoladę na kuchennej płycie, ubija się ją na ogniu, żeby nie była zbyt gęsta. Czekolada na wodzie jest lżej strawna niż na mleku.*
Bawiłyśmy się, że Britta jest panią domu i nazywa się panią Anderssson, że ja jestem służącą i nazywam się Agda, a Anna jest dzieckiem. Zbierałyśmy maliny rosnące w pobliżu, wyciskałyśmy je przez szmatkę i bawiłyśmy się, że robiimy ser. Britta, która była panią Andersson, powiedziała do mnie:
- Że też Agda nie może nauczyć się robić sera jak nalezy!
A ja odparłam:
-Pani Andersson, może pan sobie robić sama swój stary ser!
Właśnie w chwili gdy to mówiłam, zobaczyłam czuprynę Bossego wystającą zza pagórka, więć ostrzegłam Brittę i Annę:
- Chłopcy skradają się do nas!
I zaraz krzyknęłam do nich:
- Skoro już zobaczyłam was, to możecie równie dobrze wyjść!